sobota, 18 stycznia 2020

Kolana

Wrzesień ubiegłego roku udowodnił nam, że zawsze może nas coś zaskoczyć. Nie było to na szczęście nic strasznego, ale pokazało nam, że nie możemy być stale spokojni. 
W sierpniu pojechaliśmy do Wrocławia zrobić odlewy do nowych ortez, a tam pan Pavlo, który robił Byśkowi ostatnie ortezy, zasugerował żebyśmy pojechali do Kliniki ortopedycznej w Aschau, żeby tamtejsi ortopedzi ocenili, czy nie trzeba Byśkowi zrobić korekty na mięśniach udowych. 
Bysiek podczas chodu odwodzi nogi i stawia stopy na zewnątrz, ma taki chód "kaczkowaty" i może to być wynikiem albo zbyt słabych mięśni, albo braków, które można by było wyrównać poprzez operacyjne prawidłowe ustawienie mięśni. Jeśli byłoby to konieczne, a nie zrobilibyśmy tego w porę, to w przyszłości jedynym wyjściem byłaby korekta na kościach.

Zdecydowaliśmy że pojedziemy na drugą konsultację do Aschau. 
Drugą, bo pierwszy raz w Aschau byliśmy w listopadzie 2015. Wtedy, nie było żadnych wskazań chirurgicznych "na już" dla Krzyśka, więc zalecono nam oczywiście rehabilitację i zasugerowano zmianę ortez na robione u nich, metodą korygującą stopy. 
Znałam już wtedy dzieci, które w takich ortezach chodziły i mimo iż wiedziałam że przy doskonałym zabezpieczeniu stóp, da się uniknąć ich korekt metodą chirurgiczną, to wiedziałam też, że na takie "cuda" trzeba po prostu mieć kasę. Nie wystarczy jej nazbierać tylko na raz, bo ortezy zmienia się średnio co 1,5 roku, albo częściej. Ortezy wyceniono nam w 2015 roku, na niecałe 5000 euro. Nie zrobiliśmy ich wtedy. 

Tak oto 4 września stawiliśmy się na wizytę u dr Paulitscha w Aschau.


I w skrócie napiszę, że jeśli idzie o uda, to trzeba je dobrze wyćwiczyć. Oczywiście nie jest problem tylko w mięśniach ud, ale też pośladków i brzucha - wszystko do ostrego wyćwiczenia. W zasadzie nie było to dla mnie zaskoczeniem, bo doskonale wiedziałam że Bysiek jak bardzo się postara, to potrafi iść ładnie, ale z tym staraniem się jest gorzej - na ogół chodzi byle jak bo szybko.

Ale, pan doktor powiedział nam, że według niego dobrze byłoby zrobić korektę prawej stopy, żeby miała prawidłowe ustawienie, a przede wszystkim trzeba jak najszybciej zrobić kolana żeby nie utrwalały się przykurcze - Bysiek od jakiegoś czasu (tak od ok 1,5 roku) nie potrafi ich wyprostować do końca.
Tu zasugerował wstawienie płytek "eight plate", których zadaniem jest zablokowanie rzepki z jednej strony, co ma spowodować że podczas wzrostu dziecka, kolana się prostują. Ważne jest jednak żeby dziecko jeszcze urosło.... i tu miałam dylemat, ponieważ neurochirurg u którego byliśmy w listopadzie 2018, powiedział nam że z MR kręgosłupa Byśka wynika, że jego okres wzrostu już się powoli kończy. 
Dr Paulitch powiedział jednak że na obrazie RTG kolan widzi, że jeszcze jest szansa na to, żeby te kolana przyblokować. Czynnikiem przemawiającym za wstawieniem płytek jest to, że ten zabieg jest zdecydowanie mniej inwazyjny niż klasyczne cięcie kolan likwidujące przykurcze, a poza tym jest to zabieg znacznie tańszy... taka "próba nie strzelba".

  Zdecydowałam się zostać z Byśkiem na miejscu ponieważ termin operacji ustalono nam na 10 września. 


Skorzystaliśmy z gościnności naszych znajomych, którzy mieszkają w pobliżu Aschau i zaproponowali pomoc. Dzięki temu podczas tych kilku dni przed stawieniem się w klinice mieliśmy czas, żeby za bardzo się nie stresować i zobaczyć to, co najważniejsze.... dla Byśka oczywiście ;)







W poniedziałek 9.09.19 stawiliśmy się z Byśkiem w klinice. Data szczególna, bo to Marka i moja 20. rocznica ślubu! :) Jedyna rocznica, której nie mogliśmy spędzić razem, bo Marek musiał oczywiście wrócić do pracy. Cóż, życie.

Załatwiliśmy w klinice wszystkie formalności i "korzystając" z tego że zdecydowałam że zrobimy operację, doszłam do wniosku że wreszcie mam pretekst, żeby zrobić ortezy w Aschau. Tu technologia jest trochę inna i zanim wycenią sprzęt to robią pomiar 3D (fju fju fju). Nie powiem, zrobiło to na mnie wrażenie ;)




Lekarze tu w klinice powiedzieli, że Krzysiek powinien mieć po operacji trochę inne ortezy niż te w których przyjechał, a dodatkowo w nocy ma spać w długim zaopatrzeniu, które będzie trzymało kolana. Od razu wiedziałam że jeśli stać nas będzie na ortezy tamtejsze, to tylko te dzienne, a nocne zrobimy sobie w Pl. Słusznie myślałam, bo same ortezy na dzień wyceniono nam tym razem na ok. 6700 euro. Nie zdecydowałam się na zrobienie tych ortez, ale o tym w następnym poście...

We wtorek Bysiek był gotowy na zabieg.



W środę rano wyglądał tak:


a wieczorem kazali wstać i próbować robić kroki... 



W piątek wypisano nas z kliniki a w sobotę już jechaliśmy do domu (tyle że przez Wrocław i o tym w kolejnym poście).




Brak komentarzy: