Do maja 2018 roku Bysiek korzystał z ortez robionych przez naszą ulubioną firmę Ortopro z Łodzi.
W czerwcu 2018 zaczął chodzić w ortezach zupełnie innego typu.
Jak pojechaliśmy na pierwszą konsultację do pana Pavlo z firmy OrtoConcept, powiedzieliśmy że szukamy dla Byśka nowych rozwiązań ortezowych i zaznaczyliśmy że jest on dzieckiem N, ale sprawnie chodzącym, lubiącym grać w piłkę i generalnie bardzo aktywnym.
Zaproponowano nam zrobienie ortez z ruchomym stawem skokowym z mocniejszego materiału. Nie powiem, lekko się wystraszyłam, bo od wielu lat słyszałam, że dziecko z RK nie powinno mieć ruchomości w kostkach, ale pomyślałam że czas wypróbować coś innego, coś co być może będzie dla niego lepsze. Była to "tylko" kwestia naszej decyzji no i pieniędzy, bo takie ortezy, to nie są tanie...
Zrobiliśmy. Dostaliśmy takie cudo (zdjęcia robione są już po dłuższym użytkowaniu):
Jak Bysiek założył te ortezy po raz pierwszy, to stwierdził, że jest dziwnie (zawsze takie odczucie ma na początku) ale dobrze. Pochodził w nich pierwsze próbne obowiązkowe pół godziny i oznajmił że lepiej mu się w nich chodzi niż w dotychczasowych. Odetchnęłam.
Szybko się do nich przyzwyczaił, tym bardziej że w zasadzie nie wymagały żadnych poprawek, były świetnie zrobione i po prostu mu odpowiadały.
Tu widać Byśka w ortezach, ale widać też odwodzenie nóg na zewnątrz.
We wrześniu 2018 roku spotkaliśmy się ponownie z panem Pavlo, który jak zobaczył ortezy to złapał się za głowę mówiąc że obie są jakby nadłamane. Faktycznie, Bysiek potrafi używać ortez solidnie i tak je wymęczył że ortotykowi ciężko było uwierzyć że są w takim stanie. Ortezy zostały naprawione.
Po kolejnych bodajże dwóch miesiącach ortezy trafiły z powrotem do fabryki w Niemczech, bo trzeba było znowu je poprawiać i już wtedy pan Pavlo zdecydował zrobić te najbardziej zużyte części na nowo z dużo mocniejszego (i droższego) materiału. Zrobiono to na ich koszt, ponieważ ja się broniłam tym, że ostrzegałam lojalnie, że moje dziecko bardzo zużywa ortezy i poprzednie nie raz były łamane.
Po tej drastycznej zmianie ortezy trzymały się bardzo dobrze, i dobrze się Byśkowi w nich chodziło.
We wrześniu 2019 roku Bysiek przeszedł operację kolan i zalecono wymianę ortez do chodzenia na takie, żeby miały podpórkę pod kolanami, oraz zrobienie długich ortez w których Bysiek powinien spać, żeby kolana się nie zginały.
Na początku miałam nadzieję, że zrobimy ortezy do chodzenia w firmie Pohlig która działa także przy klinice w Aschau, żeby zobaczyć czy będą jeszcze lepsze, ale po wycenie i po konsultacji z panem Pavlo, doszłam do wniosku że nie będę miała cierpliwości i siły do jeżdżenia tak daleko z każdym problemem ortezowym Krzyśka. Bo jak wiedzieliśmy z doświadczeń poprzednich lat, u Byśka te ortezy wymagają poprawek, napraw, konsultacji i kontroli. Z każdą pierdułką musielibyśmy tam jechać, no i za każdą poprawkę płacić.
Dlatego pan Pavlo zaproponował zrobienie ortez 2w1 - krótkich do chodzenia i części udowych, które mieliśmy dopinać na noc, żeby podczas snu kolana Byśka były prostowane. Zdecydowaliśmy się na tą opcję, chociaż nie chcę nawet wspominać o ich cenie.... na samą myśl wciąż zaciskam zęby.
W każdym razie końcem października dotarł do nas taki sprzęt: (tu ortezy do chodzenia połączone są z udowymi częściami do spania)
Po kilku próbach spania w tym sprzęcie okazało się, że Bysiek nie może z nich korzystać, bo na piętach robią mu się rany, tzn po kilku godzinach podczas leżenia odgniata się pięta i robi się czerwony placek. Raz przespał w nich całą noc, a rano miał już czerwono biały odgniot, a po dniu chodzenia zrobiła się rana, którą leczyliśmy przez kolejne tygodnie niestety.
Ortezy pojechały do poprawy. Pierwszy raz, drugi, raz, trzeci raz... aż w końcu moje nerwy nie wytrzymały i powiedziałam żeby dostosowano te dolne części do chodzenia, żeby przynajmniej miał w czym chodzić.
Do górnych części miały zostać zrobione jakby obręcze trzymające łydkę, żeby tylko połączyć górę z dołem tak, żeby w czasie snu kolana nie zginały się, a żeby na stopach nic nie było i pięta była luźno.
Dolne części do chodzenia były w porządku, więc do zrobienia do Niemiec pojechały tylko części górne.
I tak wreszcie na początku stycznia dostaliśmy ortezy do spania. Ale... znowu z częścią na stopy ;)
I tak wreszcie na początku stycznia dostaliśmy ortezy do spania. Ale... znowu z częścią na stopy ;)
Jak otworzyłam paczkę to myślałam że padnę.
Jednak po konsultacji telefonicznej zgodziłam się na spróbowanie tych nowych tworów, wychodząc z założenia, że zawsze można stopę ortezy odciąć jeśli faktycznie i tym razem nie nada się na noc.
Nie nadała się - czerwony placek na prawej pięcie znowu się pojawił. Na szczęście jechaliśmy na turnus rehabilitacyjny, gdzie raz w miesiącu przyjmuje pan Pavlo, dlatego zabraliśmy wszystkie ortezy ze sobą. Na turnusie pan Pavlo ortezę pooglądał, poszerzył w miejscu gdzie robił się placek, poszerzył drugi raz, i trzeci raz, aż w końcu pięta wyglądała całkiem przyzwoicie.
I w taki oto sposób Bysiek ma wreszcie taki sprzęt do chodzenia:
I całkiem fajnie sobie w tym sprzęcie radzi:
A tak wygląda sprzęt do spania i Bysiek w tym sprzęcie. Nie jest to niestety wygodne do spania, ale jak mus to mus i tyle.
Pozdrawiamy serdecznie :)