wtorek, 31 stycznia 2012

Zima

Wreszcie dotarła i do nas. Nie dziś, czy wczoraj, ale stosunkowo niedawno jak na zimę. Ale w tym tygodniu to już wszystkim chyba daje się we znaki, bo mróz jest taki, że ho ho ho.
Na szczęście my sobie z Byśkiem bezkarnie w domku siedzimy , bo w naszym województwie trwają teraz ferie więc mamy wolne. Nawet od rehabilitacji, bo rehabilitantka też gdzieś pojechała.
Ola jest na zimowisku w tym tygodniu, a my nigdzie się nie ruszamy ponieważ Bysiek smarka i kaszle.

Ale zanim zaczął smarkać i kaszleć udało mu się dwa, czy trzy razy na sanki z tatusiem wybrać, więc i on poczuł zimę. 

A najlepszy był u nas zimy początek... właściwie pierwszy dzień kiedy spadł śnieg i... nie stopniał, bo wcześniej to wszystko co spadło w nocy, rano już nie istniało.
No więc Olka otworzyła drzwi wrzasnęła: "mamo pada śnieg" i wybiegła z domu.
Jak ubrałam Byśka i pozwoliłam i jemu wyjść usłyszałam "łał mamo!........ dżingle bels" co w wolnym tłumaczeniu też chyba znaczyć miało, że pada śnieg .


Przygotowanie ekwipunku dla Oli na obóz:

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us


Odśnieżanie według Byśka:

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us



No i na górce... szczęście w oczach:


Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us


Udanych ferii wszystkim życzę

wtorek, 24 stycznia 2012

Dzień Babci i Dziadzia

No i co?
Miało być systematycznie i częściej i jak zwykle wyszło nie tak jak planowałam.
Ale to na pewno się zmieni .
 W każdym bądź razie muszę w to uwierzyć, bo inaczej wiecznie będę się ociągała z pisaniem.

Ostatnio w przedszkolu był Dzień Babci i Dziadzia. 
Zastanawiałam się czy iść zobaczyć moje dziecko występujące, czy lepiej postawić na jego samodzielność i pozwolić mu się wykazać bez wiecznie obecnej matki, ale ponieważ trzeba było dowieźć na miejsce jedną babcię, to sytuacja się rozwiązała sama. 
Byłam, ale..... niestety żałuję, że byłam. I sama nie wiem, czy mnie ostatnio dołuje wszystko co Byśka dotyczy, czy tylko nastrój miewam jakiś taki do niczego.
Moje dziecię na występie kompletnie nic nie mówiło, nic nie śpiewało, i tylko trochę udawało że tańczy. 
Wyglądało to dość niemrawo, ale muszę przyznać, że poza może dwoma dziewczynkami które ciągnęły cały występ prawie same, cała grupa wypadła nieszczególnie. Tak więc Bysiek jakoś tam bardzo znowu nie odstawał od reszty, ale dla mnie było to okropne. Tańczył w parze z innym chłopcem niepełnosprawnym, który trochę Byśkiem tarmosił, wyciągał go na środek i wciąż panie musiały ich ustawiać na nowo. 
Odniosłam wrażenie, że został ustawiony z boku, tak po prostu żeby nie przeszkadzał. Nawet pisać mi się o tym nie chce....

Ale zdjęcia są i pokażę, bo na zdjęciach na szczęście nie widać tej niemrawości i moich wylanych łez...


Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us


A to już po drodze z przedszkola... Bysiek musiał udowodnić, że potrafi chodzić po śniegu

Image Hosted by ImageShack.us

Pozdrowienia Kochani.

czwartek, 5 stycznia 2012

Decyzja

Żeby nie było, że już na początku nowego roku mam zaległości......  więc piszę
 I żebym się za bardzo nie zagmatwała to będę pisała na bieżąco, a jak weny mi braknie a czas pozostanie, to wrócę do tego co było a co jest na tyle istotne, że warto o tym pisać.

We wtorek  3 stycznia byliśmy w Poznaniu.
Drugi raz w życiu byłam w Poznaniu, ale ten pierwszy raz to było dawno temu i choć wtedy byłam na rynku i miałam szczere chęci zobaczyć słynne poznańskie koziołki, to one wtedy właśnie w remoncie były i poza tym nie pamiętam nic więcej z kilkugodzinnej wizyty w tym mieście.

Tym razem wcale nie byłam dłużej i też koziołków nie widziałam, bo nie pojechaliśmy tam rekreacyjnie, tylko na wizytę oczywiście do lekarza z Byśkiem.
Pojechaliśmy do słynnego (nawet w naszej części kraju) neuroortopedy - prof. Jóźwiaka.
Dlaczego aż tam?
Chyba dlatego, że po tej rzeszowskiej operacji i po 10 miesiącach w gipsie, nie mamy stuprocentowego zaufania do "naszego" ortopedy. 
I choć przecież konsultowaliśmy tą nogę u innych lekarzy i tu na miejscu i w Warszawie, to idąc śladem zaprzyjaźnionych mam dzieci z RK (dzieci które stosunkowo niedawno miały robione zabiegi  [z lepszym skutkiem] u profesora Jóźwiaka właśnie), postanowiliśmy i my pokazać Byśka w Poznaniu i wysłuchać opinii "innej szkoły".
A pokazać nogę koniecznie trzeba było, bo poza blizną z operacji w marcu 2010 roku, praktycznie więcej śladu nie ma.... noga wygląda paskudnie, bardzo się skręca do środka (znowu) i jak Bysiek na niej staje, to na sam widok słabo się człowiekowi robi....

I tak.
Pan profesor, to według mnie bardzo rozsądny człowiek, z ogromną wiedzą i doświadczeniem, a przede wszystkim z podejściem do dzieci i chęcią sprawdzenia - dokładnego sprawdzenia stanu fizycznego dziecka, jego możliwości, umiejętności i tego co jeszcze można by z dziecka wyciągnąć.
Ogólnie bardzo mi przypadł do gustu i mimo, że nie dał nam alternatywy w postaci np. (tu żart się wciska ) rozległej operacji, która dodałaby Byśkowi "skrzydeł" i dała szansę na piękny chód.... to zdecydowaliśmy, że zaleconą przez niego repozycję stopy (operacja nas czeka) - wykonamy właśnie w Poznaniu.
Termin?
Najbliższy wolny. 
Ale nie na NFZ, bo trzeba czekać około 2 lat, a my operację powinniśmy zrobić jak najszybciej, więc pozostaje nam ta bardziej kosztowna opcja..... i w tym miejscu dziękuję po raz kolejnym wszystkim, którzy przekazali 1% podatku na Byśka, bo to dzięki Waszej pomocy możemy się na płatny zabieg zdecydować!

Najbliższy wolny termin jest 24 lutego i zapadła decyzja, że w tym terminie Bysiek będzie operowany.....


Fotki świeże, bo grudniowe

.Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Pozdrawiamy serdecznie  .