wtorek, 23 stycznia 2018

Nowe hobby?

Przypadek sprawił, że robiłam ostatnio makaron. 
A chęć wygody sprawiła, że kupiłam sobie maszynkę do pomocy.
Miałam nadzieję że się sprawdzi przy wałkowaniu (dość jednak twardego) ciasta, bo mus wałkowania go na cieniutkie płaty, z pewnością doprowadziłby do tego, że makaronu więcej bym nie robiła. A jeśli jednak, to baaaaaaardzo rzadko. 
No ale kupiłam maszynkę, która okazała się super pomocą i super zabawą dla Byśka.
I ponieważ można o nas powiedzieć że jesteśmy fanami makaronu w każdej jego postaci, to teraz robimy go co drugi dzień. Nie wiem tylko kiedy będziemy w stanie przejeść to co wyprodukujemy, bo produkcja zapowiada się rozwijająco.
Przepisów na makarony jest dużo, rodzajów czy tam gatunków mąk ogromna ilość, więc i możliwości eksperymentowania jest masa. Są też oczywiście różne kształty makaronu, ale to na razie dla nas level up, jak to mówią moje dzieci. 
Osobiście chciałabym znaleźć przepis na idealny (w moim przekonaniu) makaron ryżowy i pełnoziarnisty. Na tym mi zależy najbardziej, więc będę próbowała.
Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania farszu do malutkich ravioli. U nas część będzie z grzybami  a część z mięsem. Zobaczymy czy będą dobre ;)

Podsumowując (żeby nie przynudzać) stwierdzam że ta maszynka dała mi więcej radości niż jakikolwiek ciuch który sobie ostatnio kupiłam. Chyba coś ze mną nie tak!
Bysiek na razie chciałby robić makaron codziennie, bo jemu też sprawia to frajdę, ale zobaczymy na jak długo starczy mu tego entuzjazmu. Może jak zaczniemy rolować makaronowe rurki albo świderki to mu przejdzie, kto wie? ;)

Kilka zdjęć z naszych pierwszych produkcji  :)


Wstępny etap suszenia...


suszenie po pokrojeniu 



Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 15 stycznia 2018

1% - niby nic a jednak wiele

No bo to jest tak (jak już zapewne wiecie), że ten kto płaci podatki ma prawo przekazać 1% należnego podatku na dowolną organizację pożytku publicznego tzw OPP. Jeśli tego nie zrobicie, Wasz 1% trafi do skarbu państwa. Niestety :(
Jeśli przekażecie go Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" (wpisując w rozliczeniu PIT nr KRS 0000037904) i jako cel szczegółowy wpiszecie: 566 STANIO KRZYSZTOF, to ta kwota (nawet jeśli jest to np 0,95 zł) zostanie zaksięgowana na tzw. subkoncie Krzysia.
A co to dalej oznacza?
A to, że jeśli ja wydając pieniądze (na leki, rehabilitację, wizyty u specjalistów, dojazdy do specjalistów i na turnusy, buty, ortezy i inne sprzęty konieczne do rehabilitacji, leczenia czy rozwoju Krzyśka) wezmę fakturę, to mam prawo przesłać ją do Fundacji.
Fundacja sprawdzi, czy to za co zapłaciłam związane jest z niepełnosprawnością mojego dziecka i jeśli wszystko według nich będzie się zgadzało, to kwota z faktury zostanie przelana na moje konto. Oczywiście pod warunkiem że na tym subkoncie Byśka będzie zaksięgowana wystarczająca na ten cel kwota. W przeciwnym razie zwrotu nie dostaniemy, bo od siebie fundacja nam nie dodaje nic. No ale prowadzi nam za darmo konto -  więc niech będzie ;)

W taki sposób to wszystko się kręci i dlatego tak wiele zależy od tego małego 1%
Dla zdrowia i sprawności Byśka rehabilitacja to podstawa. 

Nie będę Was o tym przekonywać, ale mogę pokazać początki.... Bysiek na filmie nie ma pełnych dwóch tygodni, jest po pierwszej operacji i wciąż leży w szpitalu. Wrzesień 2006.


I to także dzięki 1%, dzięki Waszej pomocy Bysiek wyrósł na takiego gościa:



Dziękujemy za każdą złotówkę którą przekazujecie Krzysiowi !

piątek, 5 stycznia 2018

Postanowienie noworoczne

Nowy Rok! Czas na postanowienie noworoczne, więc....
tak sobie pomyślałam, że chyba dobrze byłoby wrócić do bloga.
Ten kto mnie nie zna i śledził Byśka tylko za pomocą tej strony, nie ma pojęcia co się u nas dzieje.
I choć w zasadzie wiele się nie dzieje, to jednak kilka lat naszej nieobecności tu, spowodowało że będę miała o czym pisać przez jakiś czas. I dobrze.

Bysiek się zmienił. Nie jest już słodkim malutkim chłopczykiem, którym był w wieku 2 lat. Nie jest też (czasem) naburmuszonym chłopcem, jakim był w wieku 7/8 lat. O nie.
Teraz jest często wściekłym, czasem nabzdyczonym a sporadycznie uśmiechniętym 11,5 latkiem!
Nastolatkiem wręcz. Dojrzewającym chłopakiem, który sam właściwie nie wie z jakiego powodu jest z czegoś zadowolony lub nie. A częściej niestety nie. 
Nie do końca rozumie co się z nim dzieje, dlaczego się złości i dlaczego tak niewiele rzeczy go cieszy. Normalne dojrzewanie i tyle.
Ale na szczęście są rzeczy, które go cieszą. I choć w pierwszym odruchu miałam napisać że jest to tylko gra na telefonie, to na szczęście potrafię wymienić jeszcze kilka innych momentów, które sprawiają że na Byśka buzi pojawia się uśmiech. Ufff. 
Do takich momentów należy czas spędzony przy dobrej książce, podczas grania w szachy (zwłaszcza jeśli uda mu się pokonać przeciwnika), przy fajnej grze planszowej, ale też wtedy kiedy uda mu się "zdać" nauczoną na gitarze kolejną piosenkę, albo kiedy okazuje się że sprawdzian z matmy poszedł mu całkiem dobrze. 
I tak sobie myślę, że choć bardzo ciężko mi się z nim teraz dogadać (nie ukrywajmy, ale wina leży także po mojej stronie, bo charakter mam eeeee... trudny), to jest on po prostu Byśkiem.
Moim Byśkiem ;)




P.S. do Byśka
Ponieważ jesteś już na tyle duży, że będziesz czytał bloga i będziesz chciał ingerować w to co tu napiszę, to wiedz że (niestety dla Ciebie) autorką bloga jestem ja. I to co tu piszę to moje odczucia     i myśli, a nie Twoje. Jeśli kiedyś będziesz chciał pisać o sobie samodzielnie, to kto wie? 
Kocham Cię :)