Wszystkie spotkania, które nazywam jako "Niezwykłe" związane są ściśle z forum Niezwykła Kraina.
A dokładniej z naszymi forumowymi przyjaciółmi, których udało nam się poznać także w świecie realnym. Raz na jakiś czas udaje nam się spotkać w mniejszym, lub większym gronie takich Niezwykłych przyjaciół.
W sobotę pojechaliśmy więc do Krakowa, korzystając z zaproszenia jednej takiej Niezwykłej rodzinki i spędziliśmy bardzo sympatyczny wieczór. Ponieważ zaproszenie było także na niedzielę, to udało się nam znaleźć czas na basen, kawę w jeszcze szerszym gronie Niezwykłych, oraz wizytę w cyrku. Jednak w cyrku z naszej rodzinki była tylko Ola, bo bałam się, że Bysiek nie wysiedzi w chłodnym namiocie 2 godzin. No i jeszcze ta oszałamiająca cena....(według mnie oczywiście za wysoka).
Jak zwykle bardzo cieszę się, że udało nam się spotkać, bo każde takie spotkanie daje mi dużo radości. Jasna sprawa nie tylko mi, bo dzieciaki wybawiły się ile wlezie, a Marek też wrócił bardzo zadowolony...
Kilka fotek wkleję, ale tylko z basenu, bo jakoś zapomniałam pstryknąć coś więcej....
Bysiek pływający, a właściwie raczkujący w wodzie....
Tu na zjeżdżalni.... widać jakie ma kolanka czerwone od wspinania się po schodkach....
W piłkę gramy
Z Fasolą "jum do łody"
A dokładniej z naszymi forumowymi przyjaciółmi, których udało nam się poznać także w świecie realnym. Raz na jakiś czas udaje nam się spotkać w mniejszym, lub większym gronie takich Niezwykłych przyjaciół.
W sobotę pojechaliśmy więc do Krakowa, korzystając z zaproszenia jednej takiej Niezwykłej rodzinki i spędziliśmy bardzo sympatyczny wieczór. Ponieważ zaproszenie było także na niedzielę, to udało się nam znaleźć czas na basen, kawę w jeszcze szerszym gronie Niezwykłych, oraz wizytę w cyrku. Jednak w cyrku z naszej rodzinki była tylko Ola, bo bałam się, że Bysiek nie wysiedzi w chłodnym namiocie 2 godzin. No i jeszcze ta oszałamiająca cena....(według mnie oczywiście za wysoka).
Jak zwykle bardzo cieszę się, że udało nam się spotkać, bo każde takie spotkanie daje mi dużo radości. Jasna sprawa nie tylko mi, bo dzieciaki wybawiły się ile wlezie, a Marek też wrócił bardzo zadowolony...
Kilka fotek wkleję, ale tylko z basenu, bo jakoś zapomniałam pstryknąć coś więcej....
Bysiek pływający, a właściwie raczkujący w wodzie....
Tu na zjeżdżalni.... widać jakie ma kolanka czerwone od wspinania się po schodkach....
W piłkę gramy
Z Fasolą "jum do łody"
2 komentarze:
Teraz wszystko jest oczywistą oczywistością.Takie"niezwykłe spotkania" w bardzo dokładny sposób ładują pozytywnie baterie...na czas do kolejnego spotkania.
A ,że się Byś nie bał z tej zjezdzalni zjechac..Bo dla Fasoli to raczej chleb powszedni?
Pozazdrościć takiego wypadu, foteczki super :)Pozdrawiam cieplutko:)
Prześlij komentarz