piątek, 4 grudnia 2009

Ortopeda 3.12.2009

No więc wreszcie dotarliśmy do dr Sneli.
Ortopedy, który przyjmuje w Rzeszówku masę ludzi z całej Polski.

Przyjeżdżają do niego dzieciaki z RK (i nie tylko) dosłownie z drugiego końca kraju, więc chyba musi być dobry, choć nie ukrywam, że wiem, że zdania na ten temat są podzielone..., ale nie o tym chciałam pisać.
Na wizycie poprzedniej byliśmy w maju (tak pan doktor wyczytał ze swojego komputera) i wtedy Bysiek jeszcze nie chodził. Od sierpnia zbierałam się za zapisanie nas na wizytę, żeby doktor zobaczył jakie postępy Bysiek poczynił, ale wyszło jakoś tak, że dopiero dziś tam dotarliśmy. I pewnie gdyby nic się nie działo, co by mnie nie niepokoiło, to jeszcze długo byśmy tam nie zawitali...
Ale jak już gdzieś tam wcześniej wspomniałam, Krzysiek marudzi przy chodzeniu. Coraz częściej i coraz bardziej.
Prosi o noszenie na rękach, mówi, że nogi bolą i że nie ma siły chodzić...
W dodatku chodzi zdecydowanie mniej. Nie pokonuje już takich dystansów, jakie był w stanie przejść jeszcze 2 miesiące temu, nie chodzi chętnie i chodzi coraz gorzej. Noga (lewa jest znacznie gorsza) wykręca się, zostaje w tyle, zaczepia o drugą nogę i Bysiek ląduje na ziemi. Od kolana jest odwiedziona na zewnątrz, wywołuje wtedy krzywe chodzenie, bo jedna noga jest wtedy jakby krótsza...
Kiedy się spieszy macha rękami coraz wyżej.... dosłownie ponad uszami ręce mu latają jak wiosła, co dziwnie wygląda.
Wszystko to przekazałam panu doktorowi, który wypytywał, po ekspresowym obejrzeniu sposobu chodzenia, o to "czy Bysiek robi postępy w chodzeniu? Czy chodzi coraz lepiej, więcej? I czy ta wykręcająca się noga mu przeszkadza...?"
Powiedział, że nogi mimo iż czucie ma od kolan w górę, mogą go boleć w okolicy ud, bo ból może się przenosić.... Poza tym miał nadzieję, że operacja będzie Krzysia czekała gdzieś ok. 4-5 roku życia, ale w takiej sytuacji, chyba nie ma z czym zwlekać.... Bo skoro, nie ma postępów, chodzenie jest gorsze i noga przeszkadza, to najprawdopodobniej pomóc może tylko cięcie...

Nacięte ma być ścięgno Achillesa, które powoduje rotację stopy i jak twierdzi pan doktor, także to odwodzenie kolana. W tym miejscu ja jestem bardzo sceptyczna, bo ciężko mi uwierzyć, że po przecięciu Achillesa poprawi się to fatalne ustawianie kolana... ale ja się na tym nie znam.

Za:
- nadzieja na poprawę sposobu chodzenia
- nadzieja na nie wykręcanie się nogi od biodra przez to kolano
- nadzieja na chodzenie na stopie, a nie na boku stopy... (tak jest jak bez ortez stoi)
- nadzieja na niezahaczanie jedną nogą o drugą

Przeciw:
- wiek
- duże prawdopodobieństwo, że stopa i tak za jakiś czas wróci do nieprawdiłowego ustawienia
- strach i wszelkie związane z tym obawy...
- brak dobrego krążenia w nogach, co może powodować problemy z gojeniem się ran w tych okolicach
- 3 miesiące bez możliwości chodzenia w tym minimum połowa w gipsie

No kurcze... wyszło mi, że lepiej nie ciąć
Ponieważ mam na ortop. dzieci znajomości w naszym szpitalu, to przeprowadzę wywiad, przemyślę sprawę przez weekend i zadecyduję co i jak.... Bo, serio... nie wiem co zrobić.
A jeśli go pokroimy i będzie gorzej? Nie będzie wcale chciał chodzić, albo nie będzie mógł? Wtedy chyba w łeb sobie strzelić pozostanie.... Bo taki los rodziców dziecka niepełnosprawnego, że muszą sami zdecydować, czy operować, czy nie.
A może do wróżki trzeba pójść? Hi hi hi

1 komentarz:

Szyszka pisze...

Wróżka wali ściemę!więc nie idz. :/ Szkoda ze nie wiedziałam,ze przyjdziecie bo byłam w pracy..no chyba ze to nie była szpitalna przychodnia.
+ jest jeszcze chyba to,że Bysiu cały czas zaskakuje swoimi postępami.ale to nie kwestia wyboru dania w Menu restauracji,a poważna decyzja.