Przepustka, to świetna sprawa...
Zawsze usiłuję się za wszelką cenę z domu wyrwać, a jak tylko usłyszałam dziś, że jest możliwość wyjścia na weekend, to od razu wyprułam ze szpitala hi hi hi.
Ale to chyba normalne i zdrowe podejście do sprawy.
Operację zaplanowano na poniedziałkowe przedpołudnie i podobno ma nas ciąć sam "jego wysokość" czyli dr Snela. No i w sumie tak miało być.
Jest też trochę gorsza wiadomość.
Otóż będzie robiona jednak osteotomia (ja wciąż nie wiem, czy jest ona konieczna) czyli nie tylko podcięcie Achillesa, ale też przecięcie kości. Trochę mnie to martwi, bo nie dość, że mało na ten temat wiem (a nie umiem z tym lekarzem rozmawiać z niewiadomych mi powodów), to jeszcze dłuższy okres w gipsie i samej rehabilitacji niestety.
No i tak sobie myślę... jak ten Bysiek wytrzyma 3 miesiące bez chodzenia? Bo od dwóch dni (odkąd cieplej jest) jak tylko z domu wychodzimy, to on zawsze na nogach, sam i bez dawania ręki. Ciekawe, czy czuje, że na długo uziemiony będzie....?
Zastanawiam się także, czy da się skądś pożyczyć malutki wózek inwalidzki, który w pewien sposób zastąpiłby mu nogi na jakiś czas, jednocześnie nie ograniczając za bardzo jego samodzielności.
Muszę poszukać, ale nie teraz, bo okropnie chce mi się już spać. Mimo wszystko był to stresujący dzień... ;)
Tak więc kciuki zaciskajcie w poniedziałek...
Zawsze usiłuję się za wszelką cenę z domu wyrwać, a jak tylko usłyszałam dziś, że jest możliwość wyjścia na weekend, to od razu wyprułam ze szpitala hi hi hi.
Ale to chyba normalne i zdrowe podejście do sprawy.
Operację zaplanowano na poniedziałkowe przedpołudnie i podobno ma nas ciąć sam "jego wysokość" czyli dr Snela. No i w sumie tak miało być.
Jest też trochę gorsza wiadomość.
Otóż będzie robiona jednak osteotomia (ja wciąż nie wiem, czy jest ona konieczna) czyli nie tylko podcięcie Achillesa, ale też przecięcie kości. Trochę mnie to martwi, bo nie dość, że mało na ten temat wiem (a nie umiem z tym lekarzem rozmawiać z niewiadomych mi powodów), to jeszcze dłuższy okres w gipsie i samej rehabilitacji niestety.
No i tak sobie myślę... jak ten Bysiek wytrzyma 3 miesiące bez chodzenia? Bo od dwóch dni (odkąd cieplej jest) jak tylko z domu wychodzimy, to on zawsze na nogach, sam i bez dawania ręki. Ciekawe, czy czuje, że na długo uziemiony będzie....?
Zastanawiam się także, czy da się skądś pożyczyć malutki wózek inwalidzki, który w pewien sposób zastąpiłby mu nogi na jakiś czas, jednocześnie nie ograniczając za bardzo jego samodzielności.
Muszę poszukać, ale nie teraz, bo okropnie chce mi się już spać. Mimo wszystko był to stresujący dzień... ;)
Tak więc kciuki zaciskajcie w poniedziałek...
2 komentarze:
Mocno trzymam kciuki za Bysia
A Kaju dla Ciebie kopniak na szczęście ;-)
Gabrycha
Ja trzymam mocno kciuki i całą moja ekipę do trzymania zaraz mobilizuję!!
powodzenia
buziaki
basia P
Prześlij komentarz