Siedzę w domu i mam wrażenie, jakby mnie tu ciągle nie było. Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że trzeba myśleć o gotowaniu (na razie omijam to zajęcie jak tylko mogę ), o zakupach, rehabilitacji... tej stacjonarnej oczywiście. Zresztą cała ta przyziemna domowa "robota" jakoś mnie odpycha. Migam się od wszystkiego że hej!
Turnus się skończył, wróciliśmy do domu, po drodze odwiedzając chłopaków z Ortopro, gdzie podreperowaliśmy odrobinę łuski, poszerzyliśmy drugie bo Bysiek jakiś szerszy (niestety) się zrobił i poradziliśmy się w kilku dręczących mnie tematach. Wizyta udana.
Jeszcze w Garbiczu zaczęłam szukać możliwości wyjazdu na kolejny turnus oczywiście w to samo miejsce. Jakbym tak sieknęła tą sławną "6" w totka, to chyba bym się tam pokazywała na dwa tygodnie co dwa miesiące . Ale ponieważ ten totek wątpliwy jest, to na razie pozostaje mi czekać na sierpień, a tu na miejscu szukać dodatkowego rehabilitanta.
A wszystko dlatego, że powiedziano mi, że teraz na tym etapie rozwoju i możliwości Byśka, najlepiej byłoby gdyby ćwiczony był metodą PNF i to jak najczęściej oczywiście - najlepiej codziennie, czego nie umiem sobie wyobrazić. No ale zaczynam szukać fachowca
Zdjęcia z drugiego tygodnia zajęć.
Na mnie największe wrażenie zrobiły zajęcia Ergoaktiv, na których chłopcy uczyli się wykonywać proste codzienne czynności, które zawsze za dziecko wykonujemy my - nadopiekuńczy rodzice, którzy nie wierzą, że czas najwyższy przekazać pewne obowiązki dziecku!
Najpierw jedziemy na zakupy - Bysiek kupił sobie wafelka i kakao, a mi wodę, jabłko i banana
Potem pranie i sprzątanie.
Potem pranie i sprzątanie.
Basen i po raz pierwszy płetwy na nogach...
Prądy... tym razem w innym miejscu, bo trzeba zmienić trochę napięcie na udzie.
Pożegnanie z Bolkiem i ukochanym Niutkiem.
Chodzę prawie prosto (jak się postaram), a na pewno lepiej niż wcześniej!!!!
Jestem bardzo, bardzo zadowolona z tego turnusu i czekam na kolejny!
1 komentarz:
dlaczego tu nie można kliknąć "Lubię to!" :)
;)
Prześlij komentarz