Przypadek sprawił, że robiłam ostatnio makaron.
A chęć wygody sprawiła, że kupiłam sobie maszynkę do pomocy.
Miałam nadzieję że się sprawdzi przy wałkowaniu (dość jednak twardego) ciasta, bo mus wałkowania go na cieniutkie płaty, z pewnością doprowadziłby do tego, że makaronu więcej bym nie robiła. A jeśli jednak, to baaaaaaardzo rzadko.
No ale kupiłam maszynkę, która okazała się super pomocą i super zabawą dla Byśka.
I ponieważ można o nas powiedzieć że jesteśmy fanami makaronu w każdej jego postaci, to teraz robimy go co drugi dzień. Nie wiem tylko kiedy będziemy w stanie przejeść to co wyprodukujemy, bo produkcja zapowiada się rozwijająco.
Przepisów na makarony jest dużo, rodzajów czy tam gatunków mąk ogromna ilość, więc i możliwości eksperymentowania jest masa. Są też oczywiście różne kształty makaronu, ale to na razie dla nas level up, jak to mówią moje dzieci.
Osobiście chciałabym znaleźć przepis na idealny (w moim przekonaniu) makaron ryżowy i pełnoziarnisty. Na tym mi zależy najbardziej, więc będę próbowała.
Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania farszu do malutkich ravioli. U nas część będzie z grzybami a część z mięsem. Zobaczymy czy będą dobre ;)
Podsumowując (żeby nie przynudzać) stwierdzam że ta maszynka dała mi więcej radości niż jakikolwiek ciuch który sobie ostatnio kupiłam. Chyba coś ze mną nie tak!
Bysiek na razie chciałby robić makaron codziennie, bo jemu też sprawia to frajdę, ale zobaczymy na jak długo starczy mu tego entuzjazmu. Może jak zaczniemy rolować makaronowe rurki albo świderki to mu przejdzie, kto wie? ;)
Kilka zdjęć z naszych pierwszych produkcji :)
Wstępny etap suszenia...
suszenie po pokrojeniu
Pozdrawiam serdecznie :)