Ponieważ o Mikołaju myślimy od jakiegoś już czasu, to wciąż szukamy pomysłów... Pytamy, oglądamy ulotki z marketów, reklamy w telewizji i takie tam różne.
Najśmieszniejsze jest to, że Bysiek poza standardowym "brumkiem" ma tyle próśb do Świętego, ile w danym momencie pomysłów.
Co zobaczy coś fajnego, to mówi: "taki sce pezent od Mikołaja". Ale jak zobaczy gdzieś indziej coś innego, to natychmiast zdanie zmienia zapominając całkowicie o poprzedniej zachciance.
Pod tym względem bardzo się z Olą różnią. Ola jak sobie coś tam umyśliła (nawet jak w Byśka wieku była) to trwała w tym chceniu do końca. Dlatego w jej przypadku, staraliśmy się zawsze zdobyć tą upragnioną rzecz.
A Bysiek czego by nie dostał, to i tak będzie się bardzo cieszył, nawet jeśli nie będzie to coś, o co prosił w liście, bo sam przecież nie będzie pamiętał o co prosił...
mama - "Bysiu, co chciałbyś dostać od Mikołaja?"
Bysiek - "Wielkie pudło lalaladek, takie jak ma bacia Gosia....!!!" (moja mama dostała na imieniny ogromną puchę czekoladek)
mama - "I co zrobisz z tyloma czekoladkami?"
Bysiek - "Źjem!"
Parę dni temu Bysiek kręcił się po domu, wreszcie zły trochę mówi:
Bysiek - "Dzie ten pezent?"
mama - "Jaki prezent?"
Bysiek - "Od Mikołaja...."
mama - "Mikołaj jeszcze prezentów nie nosił... dopiero za dwa tygodnie, jak dzieci będą grzeczne to dostaną prezenty"
Bysiek - "Yyyyyy ja juz ciałem dostać pezenty!!!!!!!"
Wreszcie Ola list do Mikołaja napisała, wcześniej ozdabiając go plastelinowym Mikołajem... (żeby sobie nie pomylił chyba)
Nie będę pisała, o co prosiła, bo to większego znaczenia nie ma, ale prośbę od Bysia (sam osobiście Oli dyktował) muszę Wam pokazać:
Gdyby ktoś odczytać nie był w stanie to cytuję:
"Bysiu prosi o auto zielone, kinder bueno, jajko niespodziankę i żeby było dużo śniegu" (prawda, że śliczna prośba....?)
Dziś rano list z parapetu zniknął.
Ola przytuptała do mnie raniutko i do ucha mi wyszeptała: "Mamo, Mikołaj zabrał mój list". ;)
Jak wstał Bysiek, Ola i jemu zdradziła tą istotną rzecz, bo jakby nie było, żeby prezent dostać, Mikołaj powinien wiedzieć o co prosi dziecko...więc w tym celu list zabrać musi.
Ale Bysiek niekoniecznie chyba wie, że tak to się toczy, bo jak usłyszał od Oli nowinę, to naburmuszonym głosem wrzasnął:
"A to złodziej jeden...."
Uśmiałam się nieźle :)
A ja od Mikołaja, chciałabym dostać nowy wózek dla Byśka, bo ze starego wyrosła mi dziecina... Dla mnie najważniejsze jest to, żeby był wytrzymały i żeby na najbliższe 2-3 lata nam wystarczył.
P.S. Gdyby ktoś chciał przyłączyć się do akcji obdarowania biedniutkich dzieci z Legnicy używanymi (bądź nowymi jasna sprawa) zabawkami, to niech zaglądnie o tutaj.
I wrócę (już był na blogu) do pięknego wiersza E.Waśniowskiej, bo piękny jest...
"List do Świętego Milkołaja"
Najśmieszniejsze jest to, że Bysiek poza standardowym "brumkiem" ma tyle próśb do Świętego, ile w danym momencie pomysłów.
Co zobaczy coś fajnego, to mówi: "taki sce pezent od Mikołaja". Ale jak zobaczy gdzieś indziej coś innego, to natychmiast zdanie zmienia zapominając całkowicie o poprzedniej zachciance.
Pod tym względem bardzo się z Olą różnią. Ola jak sobie coś tam umyśliła (nawet jak w Byśka wieku była) to trwała w tym chceniu do końca. Dlatego w jej przypadku, staraliśmy się zawsze zdobyć tą upragnioną rzecz.
A Bysiek czego by nie dostał, to i tak będzie się bardzo cieszył, nawet jeśli nie będzie to coś, o co prosił w liście, bo sam przecież nie będzie pamiętał o co prosił...
mama - "Bysiu, co chciałbyś dostać od Mikołaja?"
Bysiek - "Wielkie pudło lalaladek, takie jak ma bacia Gosia....!!!" (moja mama dostała na imieniny ogromną puchę czekoladek)
mama - "I co zrobisz z tyloma czekoladkami?"
Bysiek - "Źjem!"
Parę dni temu Bysiek kręcił się po domu, wreszcie zły trochę mówi:
Bysiek - "Dzie ten pezent?"
mama - "Jaki prezent?"
Bysiek - "Od Mikołaja...."
mama - "Mikołaj jeszcze prezentów nie nosił... dopiero za dwa tygodnie, jak dzieci będą grzeczne to dostaną prezenty"
Bysiek - "Yyyyyy ja juz ciałem dostać pezenty!!!!!!!"
Wreszcie Ola list do Mikołaja napisała, wcześniej ozdabiając go plastelinowym Mikołajem... (żeby sobie nie pomylił chyba)
Nie będę pisała, o co prosiła, bo to większego znaczenia nie ma, ale prośbę od Bysia (sam osobiście Oli dyktował) muszę Wam pokazać:
Gdyby ktoś odczytać nie był w stanie to cytuję:
"Bysiu prosi o auto zielone, kinder bueno, jajko niespodziankę i żeby było dużo śniegu" (prawda, że śliczna prośba....?)
Dziś rano list z parapetu zniknął.
Ola przytuptała do mnie raniutko i do ucha mi wyszeptała: "Mamo, Mikołaj zabrał mój list". ;)
Jak wstał Bysiek, Ola i jemu zdradziła tą istotną rzecz, bo jakby nie było, żeby prezent dostać, Mikołaj powinien wiedzieć o co prosi dziecko...więc w tym celu list zabrać musi.
Ale Bysiek niekoniecznie chyba wie, że tak to się toczy, bo jak usłyszał od Oli nowinę, to naburmuszonym głosem wrzasnął:
"A to złodziej jeden...."
Uśmiałam się nieźle :)
A ja od Mikołaja, chciałabym dostać nowy wózek dla Byśka, bo ze starego wyrosła mi dziecina... Dla mnie najważniejsze jest to, żeby był wytrzymały i żeby na najbliższe 2-3 lata nam wystarczył.
P.S. Gdyby ktoś chciał przyłączyć się do akcji obdarowania biedniutkich dzieci z Legnicy używanymi (bądź nowymi jasna sprawa) zabawkami, to niech zaglądnie o tutaj.
I wrócę (już był na blogu) do pięknego wiersza E.Waśniowskiej, bo piękny jest...
"List do Świętego Milkołaja"
Kochany Mikołaju,
wiem, że to niełatwo, lecz przynieś niewidomym dzieciom takie światło,
co pozwoli im ujrzeć wszystkie dary boskie:
drzewa w czapach śniegu, obraz Częstochowskiej,
lustro lodowiska kreślone łyżwami,
które skrzy się, błyska gdy tańczymy na nim.
Przynieś dzieciom głuchym piosenkę anioła,
by zagrała cisza, która trwa dokoła.
By szept usłyszały i dzwoneczków trele,
głos mamy, kolędę w grudniowym kościele.
Pożycz anielskie skrzydła, Mikołaju drogi,
dla dzieci, które mają bardzo chore nogi.
Na skrzydłach wnet wylecą ze smutnych szpitali
i dotrą do swych domów hen, w błękitnej dali....
Ależ by była radość, Mikołaju Święty!
Ależ by to były wspaniałe prezenty!
wiem, że to niełatwo, lecz przynieś niewidomym dzieciom takie światło,
co pozwoli im ujrzeć wszystkie dary boskie:
drzewa w czapach śniegu, obraz Częstochowskiej,
lustro lodowiska kreślone łyżwami,
które skrzy się, błyska gdy tańczymy na nim.
Przynieś dzieciom głuchym piosenkę anioła,
by zagrała cisza, która trwa dokoła.
By szept usłyszały i dzwoneczków trele,
głos mamy, kolędę w grudniowym kościele.
Pożycz anielskie skrzydła, Mikołaju drogi,
dla dzieci, które mają bardzo chore nogi.
Na skrzydłach wnet wylecą ze smutnych szpitali
i dotrą do swych domów hen, w błękitnej dali....
Ależ by była radość, Mikołaju Święty!
Ależ by to były wspaniałe prezenty!
2 komentarze:
Chce ciągle coś nowego, a o starym zapomina- to cudny wariant. Wolisz - chce ciągle coś nowego, a o poprzednich zachciankach też doskonale pamięta ? Mamy tak z Witkiem... na szczęście Igor chce "tylko" guitar hero i książkę o Kissach.
Całusy.
K.(odcięta od świata)
Zdolne chłopaki :)
Dziś znowu w Biedronce coś tam Byśkowi się spodobało. Wieczorem moja siostra zapytała go, co od Mikołaja chce dostać i powiedział standardowo "wielkie pudło lalaladek i.... tory i garaż i ....mamo co tam jesce w sklepie było????" ;)
Całujemy Was mocno "odcięci" :)
Prześlij komentarz