czwartek, 4 marca 2010

Witam w czwartkowy wieczór i od razu pokażę Wam mojego Bysiolka cudnego na zdjęciu ze stycznia 2008......taki słodki jest, że powstrzymać się nie mogłam, przed wrzuceniem tu:



Patrząc na to zdjęcie rzuciły mi się w oczy jego nóżki... Wyglądają tutaj jak całkiem zdrowe. Nie mogę uwierzyć, że takie były. Kiedy ja przegapiłam moment zmiany? Tu ma takie słodkie, grube łydeczki i prostą tą lewą stópkę. Dziś jego łydki to połowa z tego. Brak na nich mięśni, a stopa... sami widzieliście na wcześniej wstawionym zdjęciu. Ehhhh. Zdjęcie cudne, a mi się płakać na jego widok chce. Czy te nózie nie mogły takie zostać?

Nic. Żeby zanadto nie smęcić przejdę do mojego poprzedniego wpisu.
Fajnie, że nie wszyscy od razu się domyślili, bo dzięki temu mam powód, żeby wrzucić pozostałe zdjęcia. Nie tylko dlatego żeby się pochwalić
Ania od razu się domyśliła co zrobiłam, ale nie chciała mi psuć zabawy więc milczy.
I bardzo jej za to dziękuję.


Więc dzisiaj wrzucam kolejne zdjęcia i one już odkryją zagadkę....

Na zielonych kartonikach naklejałam listki i półkola:



Potem doklejałam perełki, kółeczka i nakładałam brokat o tak:



Zrobiłam tego całą serię:



A potem naklejałam na wcześniej wydrukowane kartki..... i tak powstała całość:



I cała seria... do której koperty przygotowywała Fasola:



Dzięki temu na ponad dwa miesiące przed Komunią Oli, gotowe mamy zaproszenia.
Problem polega tylko na tym, że nie wiem, czy w domu dziadków, u których ma być obiad po mszy, zakończy się do tego czasu remont, który już trwa i trwa....
Zobaczymy. Najwyżej będziemy na podwórku świętować... a co!

Pewnie dziwi Was, że tak wcześnie mamy gotowe zaproszenia, ale stwierdziłam, że w inny sposób, niż wcześniejsze przygotowanie wszystkiego, nie uda mi się zapanować nad tą Komunią.
Nie mamy przyjęcia w lokalu niestety (ze względu na finanse), więc i tak na finiszu będziemy mieli bardzo dużo rzeczy na głowach.

Tym bardziej, że jak pewnie pamiętacie, już w marcu czeka nas operacja stopy.... (muszę jeszcze tylko pojechać do szpitala i dowiedzieć się o szczegóły, które mnie intrygują).

Dlatego detalami, którymi mogę zająć się znacznie wcześniej, powoli się zajmuję. Ponieważ też z kasą różnie u nas jest, to i o strojach już twardo myślimy.... i Marek i Bysiek mają już eleganckie stroje.
Ciągle jeszcze w powijakach jest sprawa Oli alby. Ja chcę jej tą albę uszyć, Ola chce mieć zamówioną z sieci i dogadać się nie możemy na razie. Musimy pójść na jakiś kompromis, a ponieważ obie mamy dość ciężkie charakterki, to łatwo nie jest

P.S.
Dziś przyszła do mnie przesyłka z książkami z pewnego wydawnictwa, a w niej dwie książeczki, które serdecznie polecam dzieciom, choć i sama chętnie czytam...
Pierwsza z nich to "Srebrny dzwoneczek" Emilii Kiereś (to córka Małgorzaty Musierowicz, autorki mojej ukochanej serii o Jeżycjadzie). Książeczkę tą już prawie skończyłam, więc świadomie mogę polecić, a na weekend zadam ją Fasoli
Druga to "Książka o Hani" Wandy Ottenbreit i tu muszę przyznać, że jeszcze jej nie czytałam, ale moja mama pamięta ją z dzieciństwa i poleca




4 komentarze:

Anonimowy pisze...

No to będe pierwsza z komentarzem ;)
Po pierwsze:
Bysiol dalej jest słodki:)w marcu 2010 też;)
Po drugie:
No kochana, dech mi zaparło takie te karciołki śliczne! Skąd wzięłaś pomysł? No niesamowite!
Pozdrawiam cieplutko.
basia P

Szyszka pisze...

malutki,mięciutki,ze ślicznymi fałdkami na nóżkach,rączkach :)ahy i ohy bo ja bardzo lubie takie małe maleństwa z bardzo delikatną,mięciutką i cieplutką skórą :)))))))))))))))))))))))))))) no i brumek w rączkach musi być!Kartki potwierdzić ich urodę moge bo na własne oczy widziałam(szacuneczek za wycinanie tego wszytskiego... mi brakłoby chyba natchnienia) pogode na maj zamówiłaś? bo jesli remont sie nie skonczy,a balować macie na zewnatrz to pogoda musi być! :) (i bedzie) :)
tak swoją drogą to kompletnie nie rozumie organizowania obiadu po komunijnego w lokalach..ale to pewnie dlatego ze za moich czasów nikt o takim przyjeciu nie myslał/moda byłą inna?

Anonimowy pisze...

Nigdy w życiu bym nie zgadła, to na komunię zaprasza się teraz jak na wesele? Tak czy inaczej kartki piękne, a Fasoli byś mogła choć raz ustąpić(wredna matko), w końcu to Jej dzień, więc niech ma tak jak sobie wymarzyła, co?
Całusy.
K.

KajaS pisze...

Basiu, pomysł zerżnięty z sieci oczywiście ;)
Aniu, pogody nie zamówiłam...ale mam nadzieję, że będzie ;)
Kaśku, zaproszenia to teraz standard, ale oczywiście nie trzeba się modzie poddawać :)
Ja kupować nie chciałam, ale robić takie pierdułki bardzo lubię, więc tak przy okazji ;)