Byliśmy dziś z Bysiolem w Krośnie u audiologa, bo....
....zdarzało się, że podczas zabawy, czy normalnie w ciągu dnia, jak się coś mówiło do Krzysia, on po kilka razy mówił: "co?"
To nie jest nowa sprawa, bo zaczęło się chyba jeszcze końcem ubiegłego roku i sama już nie pamiętam, czy o tym pisałam, czy nie.
W każdym bądź razie, żeby ominąć kolejki udaliśmy się wtedy prywatnie do pani laryngolog, która stwierdziła, że Bysiek ma zapalenie ucha. Ciężko mi było uwierzyć, bo choć smarkał, to innych objawów nie miał.
Nieważne, uszy wyleczyliśmy, ale zostałam wtedy uprzedzona, że sytuacja może się powtórzyć, bo według niej Bysiek ma przerośnięty trzeci migdał, który trzeba usunąć.
Przejęłam się tym częściowo i na krótko, aż do turnusu w Sosnowcu.
Tam bowiem, spałam z Byśkiem w jednym pokoju i doznałam szoku. Jak ten gość chrapie, to szkoda gadać... jak facet po prostu. Stwierdziłam, że trzeba będzie się z tym gdzieś udać, bo tam też zwróciłam uwagę, że Bysiek miewa bezdechy, czyli takie momenty, kiedy wstrzymuje oddech i dopiero za kilka/kilkanaście nawet sekund, łapie go ponownie.
Przez pierwszą noc, ledwo oczy zmrużyłam pilnując czy on oddycha. Masakra.
W poprzednim tygodniu (tym ze szkarlatyną jeszcze) zauważyłam, że Bysiek znowu jakby "przygłuchł" trochę.
Nie chciałam iść z tym do byle jakiego lekarza, wiedząc, że moje dziecko jest "z innej półki" i całkiem po znajomości dotarliśmy, dziś właśnie do przychodni w Krośnie.
Najważniejsze, że zbadał wszystko dokładnie (nos, gardło i uszy) i orzekł, że Bysiek ma przerośnięty trzeci migdał, w wyniku czego chrapie, ma bezdechy, miewa wysiękowe zapalenia uszu i niedosłuch... jakiś tam (niestety nie udało mi się zapamiętać jaki).
W przeciwieństwie do mnie, pan doktor nie wyglądał na przejętego, bo dla niego to rutyna... ale ja się trochę przeraziłam.
Na szczęście ten niedosłuch jest czasowy i raz będzie, raz nie, bo to powiązane jest z tym zapaleniem uszu, które.... właśnie Bysiek ma! (bezobjawowo - poza tym "co?")
Pan doktor zapisał nam pięć różnych lekarstw (powiedział, że bywają migdały, które można zmniejszyć farmakologicznie i tylko jeśli Bysiek na leczenie nie zareaguje, będzie trzeba za jakiś czas zdecydować się na wycięcie) i kazał się pokazać za miesiąc.
Cieszy mnie to, bo przecież w ubiegłym roku Bysiek miał 5 razy narkozę, a w maju czeka nas kolejna....
~
Jechałam dziś do Krosna przy tak pięknej pogodzie, że zamiast na drogę patrzeć, rozglądałam się wciąż po tych naszych pagórkach i lasach. Jak tam jest pięknie.... żałowałam, że aparatu nie wzięłam.
Bysiek kazał na Prządki się prowadzić!
Nie mogę się doczekać wiosny, ciepła i jakiegoś wyjazdu....
Pozdrawiam Was cieplutko.
3 komentarze:
Dobrze, że dotarłaś z Bysiem do tego lekarza :) Ciekawa jestem, strasznie, efektów tego farmakologicznego leczenia - nam nikt takowego nie zaproponował...
Piękny ten rezerwat - jak się tam przeprowadzicie to będziecie musieli zloty organizować ;P Szkoda by było nie skorzystać... ;)
Trzymam kciuki za zmalenie migdała.
Olga, na pewno z Rzeszówka się nie wyprowadzimy, bo my miejskie bestie jesteśmy, ale na wycieczkę zawsze można gdzieś wybyć... czemu nie?
Jeśli chodzi o to leczenie migdała, dziewczyna która załatwiła mi tą wizytę leczy od 10 lat swojego syna u tego lekarza i mówiła, że stan jest tak dobry po leczeniu, że wciąż nie chce (lekarz) robić operacji... :)
A dziewczyna wie co mówi, bo sama jest neurologopedą :)
Prześlij komentarz