czwartek, 16 czerwca 2011

Audiolog i badanie słuchu 10.06.11

Nic nie piszę, bo już tak mam, że jak chcę coś logicznego sklecić i do tego dołączyć zdjęcia, to zebrać się nie mogę żeby siąść i wybrać te najfajniejsze.... więc tak mi schodzi parę dni, a nawet czasem tygodni.
Dlatego cisza na blogu i spokój.
Na szczęście i w życiu dość spokojnie wszystko leci, poza świadomością, że już niedługo koniec roku szkolnego (baaaaardzo nas to cieszy) i trzeba pomyśleć co zabrać na wakacje i czego nam na wyjazdy brakuje...
Olka zaraz w piątek po zakończeniu, jedzie na obóz sportowo-turystyczny i wraca w sobotę 2 lipca, a 3 lipca w nocy jedziemy nad morze .
Tak więc ekspresowo będziemy musieli ją przepakować, wcześniej wszystko piorąc. Ale damy radę.


Ale nie o tym miałam pisać.
W ubiegły piątek byliśmy z Byśkiem w Krośnie na kontroli u audiologa i badaniu słuchu.
Słuch stosunkowo w normie (nie całkowicie, ale też na razie nie ma się czym martwić), a po badaniu wieści takie:
- w zasadzie bo stosowaniu leków które pan doktor nam zapisał, nic się nie poprawiło... to znaczy widać, że okresowo jest lepiej, ale potem wszystko wraca do "normy" czyli do stanu pierwotnego sprzed początku leczenia,
- słuch też się poprawia po leczeniu, a potem znowu nos jakby pełny, uszy przytkane, a głos dziwny...
- wynik jest taki, że pan doktor nie widzi innej opcji tylko migdał trzeba usunąć. I choć miał nadzieję, że uda się tego uniknąć, to widząc tak marny efekt leczenia, nie widzi sensu faszerowania go dalej lekami bez przerwy.

No i wszystko jasne. Jeśli termin się nie zmieni (bo zawsze może się zdarzyć, że ktoś z terminu wypadnie), to 1 stycznia 2012 roku o 8 rano mamy się stawić w szpitalu. 
Prosto po Sylwestrze, na oddział

I tyle z wieści zdrowotnych. 

Na szczęście, bo ostatnio Bysiek zaserwował mi trochę strachu:
Bysiek - "mamo, słysałaś jak stseliło mi w nodze?"
mama - "co Ci strzeliło w nodze????"
Bysiek - "no mamo.... to kość mi pękła po prostu!"

Jednak nic nie pękło (Marek był przy tym) na szczęście.
Okazało się, że coś strzeliło, ale na pewno nie w nodze, więc przestałam się martwić, bo poza nogami Bysiek ma czucie raczej wszędzie. I gdyby było coś nie tak, to zgłosiłby .
Tylko nogi mamy takie nieszczęśliwe .

Brak komentarzy: