wtorek, 26 lipca 2011

Jesteśmy, ale jakby nas nie było...

Wróciliśmy cało i zdrowo znad morza.
Było super - chyba zawsze tak jest. I jak co roku muszę napisać, że nie chodzi o samo Morze, czy nawet o miejscowość do której jeździmy, tylko o ludzi z którymi tam się spotykamy. 
I w zasadzie przez cały rok czekamy na lipiec, na to konkretne spotkanie ze znajomymi z różnych krańców Polski.... relacje z wakacji będą jednak w następnym poście, bo siedzę w środku nocy i zanim ustalę które zdjęcia chcę pokazać, to będzie rano.

A tytuł postu taki dlatego, że choć jesteśmy w Rzeszowie i teoretycznie powinnam mieć już czas, to właśnie jesteśmy na etapie pakowania do kartonów 10 lat naszego życia w mieszkaniu przy W.Pola, bo w tym tygodniu musimy się z niego wyprowadzić.
Mieszkanie sprzedaliśmy, będziemy mieszkać tymczasowo u moich rodziców, a docelowo chcemy osiąść w segmencie szeregówki, który jest obecnie remontowany ponieważ nikt w nim nie mieszkał od 12 lat...
Tak więc sytuacja mieszkaniowa polepszy nam się znacznie, biorąc pod uwagę przestrzeń i lokalizację, bo  jest to bardzo blisko Oli szkoły (mam nadzieję że i Bysiek będzie mógł do niej chodzić), a do rodziców będę miała dwa kroczki ;)

Tak więc bardzo proszę o wyrozumiałość i cierpliwość, bo zdjęcia i wpisy na pewno będą, ale nie bardzo wiem kiedy i z jaką częstotliwością.... Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu uda mi się tu wrócić!

Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło, bo pogoda tego lata zdecydowanie nas nie rozpieszcza :)

Brak komentarzy: