Ależ ciężko mi teraz siąść i coś tu wrzucić.
Wszystko przez ostatnie zawirowania u nas, a ściślej pisząc przez przeprowadzkę, bo dziękować Bogu wszyscy zdrowi jesteśmy.
Wyprowadziliśmy się w ubiegłą sobotę z mieszkania i obecnie mieszkamy "kątem" u moich rodziców... a co za tym idzie, mamy ograniczoną ilość miejsca, że nie wspomnę już o "skróconej" po 12 latach wolności "smyczy"
Miejsca niewiele, a jeszcze mniej możliwości korzystania z sieci, ponieważ rodzice łącza nie mają... ale przetrwamy na pewno.
Tak więc pojawiać się na pewno będę, tylko nie wiem kiedy.
Zaległości zacznę uzupełniać od pierwszej części (bo jak zwykle za dużo zdjęć chcę pokazać) fotorelacji z Międzywodzia
I biorąc pod uwagę jaka pogoda ostatnio u nas była (kto nie wie, to dodam, że lało prawie od naszego powrotu bez przerwy...), to bardzo miło mi się ogląda te słoneczne wspomnienia.
Jedyny smutek jaki wtedy wkrada się do serca to fakt, że większość z osób, które z nami były, zobaczymy dopiero za rok.... a tak bardzo tęsknimy....
Powitanie z Morzem
Na podwórku ośrodka dzieciaki jak zwykle spędzały ogrom czasu przeszczęśliwe, że rodzice pozwalają im się bawić bez ciągłej kontroli... (ależ nam rosną te dzieciaki!)
Znowu plażowo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz