wtorek, 18 października 2011

Zaździerz "12 Dębów"

Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić kilka wpisów korzystając z tego, że jesteśmy właśnie po raz drugi w Zaździerzu na turnusie. 
I teoretycznie mam tu dużo czasu.
A ponieważ zagłębiając się w bloga zauważyłam, że poza wzmianką, że na turnusie byliśmy, w zasadzie niewiele informacji przekazałam, to zacznę od skrótu z poprzedniego turnusu. I choć zdjęć na razie nie będzie, bo ich sobie nie przygotowałam, to będzie wpis i filmiki z basenu, które Bysiek uwielbia oglądać.

"12 Dębów" to ośrodek rehabilitacyjny w Zaździerzu, takiej malutkiej miejscowości tuż pod Płockiem. Trochę ciężko tu trafić po raz pierwszy, bo choć technologia dzisiejsza jest "ho ho ho" (GPSy i inne tam bajery), to ośrodek numeru budynku nie posiada (w szoku byłam) i bez dopytania się tubylców pewnie byśmy nie trafili...
Ale jak już się jest na miejscu, wśród drzew, zieleni, jeziora i natury, to człowiekowi spokój, cisza i nadmiar tlenu prawie uszami wychodzą.
Do najbliższego sklepu trzeba tu iść 1,5 km po piasku i wertepach, co nie bardzo sprzyja wózkom inwalidzkim, dlatego generalnie czas spędza się na terenie ośrodka. 
Nie przeszkadzało nam to zupełnie, bo jedyne czego nam brakowało w sierpniu, to były lody, a te bez problemu można kupić w ośrodkowym barku. Na terenie ścieżki są wybrukowane więc spokojnie na spacerek można się wybrać, jest boisko, plac zabaw, mały stawik z rybkami, miejsce na ognisko i rowery wodne z których bezpłatnie można korzystać co jest wielką atrakcją dla dzieci. W ogóle na czas odpoczynku, spokoju i wyrwania się od miasta jest to po prostu idealne miejsce.

Rehabilitacja jest według mnie na wysokim poziomie, basen - super sprawa (dostępny dla każdego na turnusie bezpłatnie), logopeda, terapia ręki, SI, pedagog, tak więc zajęć nie brakuje, a dzieci to z całą pewnością mają ich dość.

Byśka ulubione zajęcia, to oczywiście basen i zabawy pedagogiczne z ukochaną panią Agnieszką, na których malował, lepił, robił wazonik, ramkę z dinozaurem i bransoletki.
Tak serio, to po dwóch tygodniach wcale nam się do domu nie chciało wracać, tym bardziej, że nie trzeba gotować, na zakupy chodzić i takie tam inne przyziemne sprawy mieliśmy poza sobą.
Jedyny minus takiego turnusu to oczywiście koszt ale cóż zrobić? (w tym miejscu jak zwykle z całego serca bardzo dziękuję wszelkim ofiarodawcom i osobom przekazującym 1% podatku na rehabilitację Byśka... to dzięki tym wpłatom możemy na turnus jechać!!!!)


No więc filmiki basenowe... pierwszy, to początki naszej przygody z basenem w Zaździerzu i nauką pływania:




Kolejny, to już prawie koniec turnusu - Bysiek faktycznie potrafi sam przepłynąć kawałek pod wodą.


 

Obecnie jesteśmy na turnusie i znowu pewnie uda nam się nagrać coś nowego - coś fajnego i ciekawego. Na pewno pokażę. A tymczasem proszę o ciut cierpliwości, bo zdjęcia muszę wybrać, a to trudne decyzje, bo za dużo bym chciała pokazać

Pozdrawiam serdecznie.

Brak komentarzy: