niedziela, 4 grudnia 2011

Nie pamiętam kiedy miałam takie zaległości w sieci jak obecnie....
Nie zaglądam na Krainę, nie piszę nic tutaj, nie zrzucam z aparatu zdjęć i wcale nie jest mi z tym źle.
Wyrzuty sumienia oczywiście się pojawiają jak pomyślę, że na blogu cisza i nikt nie wie co u nas słychać, ale mam nadzieję, że zrozumiecie, że czasem po prostu tak bywa, a może nawet i wam zdarza się długo komputera nie włączać.
Mi w każdym razie się zdarza, a wtedy wszyscy, którzy przekonani są że jestem od komputera uzależniona, nie mogą wyjść z szoku, że jednak nie jestem.

Myślę, że jest to ściśle związane z tym, że wciąż mieszkamy u rodziców i wciąż nie mam własnego kąta na swobodne rozłożenie się z komputerem wtedy, kiedy mam na to ochotę.
Ale już za tydzień ma nas u rodziców nie być. Moja mama wpisała sobie w kalendarzu, że 10 grudnia ma wymienić zamki, żebyśmy nie mogli już tu wejść.

I pewnie faktycznie zawitamy u siebie za tydzień, i choć wszystko nie jest jeszcze gotowe tak na 100% niestety, to mam nadzieję, że przeprowadzka się odbędzie, a remont zakończy się sukcesem, tyle że po prostu później niż było to planowane. No trudno... życie ma to do siebie, że uwielbia człowiekowi udowadniać, że to co on sobie zaplanował nie spełnia się zawsze....

U nas wszystko w porządku. Dzieci się trzymają cało i dzielnie starają się nie chorować, choć nie jest to takie proste przy tegorocznej pogodzie, gdzie choroby pierwszorzędnie się rozwijają.
Trzeba przyznać, że jesień tego roku mamy wyjątkowo ciepłą, a to z całą pewnością dlatego, że ja wciąż jeszcze nie umyłam wszystkich okien w domu . Zostały mi już tylko 3, ale pogoda grzecznie czeka aż skończę . I dobrze.

Choć powoli tracę nadzieję na Boże Narodzenie w zimowej otoczce, to cieszy mnie że jeszcze nie ma śniegu i nie muszę się martwić w jakich butach Bysiek będzie chodził do przedszkola.... (rok w rok mam ten problem, bo na ortezy nie uświadczy kozaków takich, żeby przy okazji nie były o 6 numerów za duże). 

Mam nadzieję, że wkrótce znajdę więcej czasu, żeby siąść, napisać coś bardziej konkretnego i pokazać nowe zdjęcia.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i życzę wymarzonych prezentów od św. Mikołaja.

1 komentarz:

Szyszka pisze...

w końcu!
:)
Nic nie napisze bo co bym nie napisała to pomyślisz,że się stęskniłam :P
My z Agą już niebawem... może na rozpakowanie tych pudeł z kuchni które zdaje sie ostatnim razem pakowałyśmy :|