Czasem bardzo żałuję, że nie noszę stale przy sobie aparatu
Ale od początku...
Byliśmy wczoraj w Warszawie. W Centrum Zdrowia Dziecka w poradni neurochirurgicznej na kontroli główki, czy raczej wodogłowia.
Bysiek wszedł z lekkim oporem do gabinetu, ale na własnych nóżkach, więc panią doktor mocno zaskoczył. Zmierzyła mu główkę, sprawdziła zastawkę i ciemiączko. Później porozmawiała z nami przez kilka minut na temat leczenia i rehabilitacji w Rzeszówku, tak jakby obawiała się, czy z każdej strony, z której Byśkowe schorzenie wymaga leczenia i kontroli, jesteśmy odpowiednio prowadzeni w rodzinnym mieście.
Ale ponieważ ja generalnie na Rzeszówek nie narzekam, to nakazała nam zrobienie u nas w szpitalu badanie MR, czyli rezonas magnetyczny i z wynikami kazała nam się stawić w Warszawie......
..... za rok!!!!
Po prostu powiedziała, że Bysiek jest w tak dobrej formie, że nie widzi potrzeby kontrolowania jego stanu wcześniej. Oczywiście, jeśli nic złego nie bedzie się działo. Ale my (optymiści) nic takiego nie przewidujemy.
Na koniec wizyty w CZD postanowiliśmy pstryknąć sobie fotkę pamiątkową, ale niestety matka sklerotyczka aparatu zabrać zapomniała, dlatego fotka jest cyknięta telefonem. Jak ogólnie wiadomo telefon generalnie służy do dzwonienia, a nie do robienia zdjęć, dlatego też jakość fotek jest poniżej krytyki. No ale są:
"Następnym razem będziemy tu dopiero za rok"
I sam Bysiolek w podobnej wersji
W drodze do domku (niestety wieczorem, więc jakość fatalna), podziwialiśmy w Lublinie "polejbusy co mają dwa pająki". Czyli trolejbusy, które na dachu mają dwa pałąki....
Jak to dobrze, że można wrócić do domu z takimi wiadomościami.
Ale od początku...
Byliśmy wczoraj w Warszawie. W Centrum Zdrowia Dziecka w poradni neurochirurgicznej na kontroli główki, czy raczej wodogłowia.
Bysiek wszedł z lekkim oporem do gabinetu, ale na własnych nóżkach, więc panią doktor mocno zaskoczył. Zmierzyła mu główkę, sprawdziła zastawkę i ciemiączko. Później porozmawiała z nami przez kilka minut na temat leczenia i rehabilitacji w Rzeszówku, tak jakby obawiała się, czy z każdej strony, z której Byśkowe schorzenie wymaga leczenia i kontroli, jesteśmy odpowiednio prowadzeni w rodzinnym mieście.
Ale ponieważ ja generalnie na Rzeszówek nie narzekam, to nakazała nam zrobienie u nas w szpitalu badanie MR, czyli rezonas magnetyczny i z wynikami kazała nam się stawić w Warszawie......
..... za rok!!!!
Po prostu powiedziała, że Bysiek jest w tak dobrej formie, że nie widzi potrzeby kontrolowania jego stanu wcześniej. Oczywiście, jeśli nic złego nie bedzie się działo. Ale my (optymiści) nic takiego nie przewidujemy.
Na koniec wizyty w CZD postanowiliśmy pstryknąć sobie fotkę pamiątkową, ale niestety matka sklerotyczka aparatu zabrać zapomniała, dlatego fotka jest cyknięta telefonem. Jak ogólnie wiadomo telefon generalnie służy do dzwonienia, a nie do robienia zdjęć, dlatego też jakość fotek jest poniżej krytyki. No ale są:
"Następnym razem będziemy tu dopiero za rok"
I sam Bysiolek w podobnej wersji
W drodze do domku (niestety wieczorem, więc jakość fatalna), podziwialiśmy w Lublinie "polejbusy co mają dwa pająki". Czyli trolejbusy, które na dachu mają dwa pałąki....
Jak to dobrze, że można wrócić do domu z takimi wiadomościami.
2 komentarze:
Uwielbiam takie wieści.
Cieszę się razem z Wami i życzę serdecznie, by nic nie zakłóciło Waszego optymizmu!;)
Pozdrowionka, buziaczyska.
Marta.pstra
Całuski Martuś ;)
Prześlij komentarz