Pustki na blogu jak nie wiem, ale jakoś tak tematów brak....
Może ta pogoda nie nastraja mnie odpowiednio do pisania i wymyślania czegoś, co dobrze by się czytało, a może po prostu fakt, że w zasadzie nic ciekawego się u nas nie dzieje.
I to dopiero jest szczęście.
Lepiej, żeby nie było o czym pisać i żeby stabilne życie i co ważniejsze stan zdrowia Byśka był, niż nadmiar informacji spowodowany złymi wiadomościami...
Dobre wiadomości oczywiście by się przydały, ale skoro takich nie ma zbyt wiele, to trzeba się nam cieszyć tym, co jest.... wedle zasady "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma".
Tak więc napiszę pokrótce co słychać.
Bysiek ciut niewyraźny jest, dlatego odwołałam dzisiejszą rehabilitację, żeby losu nie kusić. Marudzi bardzo, oczy ma zmęczone, czoło ciut za ciepłe, ale poza tym jeszcze się trzyma. Nie wiem jak długo, ale i tak mam dość ciągłego biadolenia i wycia o wszystko...
Mocz na szczęście w porządku jest, co pozwala na niemyślenie o tej części Byśka jako potentata do powstania choroby.
Na szczęście jeśli chodzi o rozmowność i sprawność intelektualną, nie jest źle, a czasem nawet zdaje mi się, że jest bardzo dobrze... sama czasem w lekkim szoku jestem, jak Bysiek palnie coś mądrego i całkiem na miejscu. I to coś takiego, że nawet rodzicom w pięty pójść potrafi. Podejrzewam, że to Fasolowa sprawka, ale jednak Bysiek ją na światło dzienne wypuszcza. Niestety zdarza mu się też przekląć, co jest ewidentnym dowodem na to, że naśladuje też mamusię. Na szczęście zdarzyło się to tylko kilka razy i mam nadzieję, że zrozumiał, że nie powinien tak mówić....
Olka, ku mojej ogromnej radości zgodziła się na zapisanie jej na angielski. Miała opory ogromne, bo bała się, że na angielskim trzeba umieć... angielski, ale w końcu zrozumiała, że to własnie tam ma się uczyć, nawet jeśli na razie nic po angielsku powiedzieć nie potrafi. Zobaczymy jak długo będzie na lekcje chętnie chodziła.
Bardzo powolutku uczy się obowiązkowych do zdania przed Komunią, modlitw z religii, ale nie ma co ukrywać, idzie jej to opornie. Ksiądz powiedział, że od listopada to już na wyrywki pytał będzie, ale moja córka jest z gatunku tych "nieprzejmujących się".
Ostatnio dostała 2 z dyktanda. Przyszła do domu i powiedziała: "dostałam dwóję z dyktanda, ale się nie przejmuję".... Aż oczy szeroko otworzyłam. Twierdzi, że nie przeszkadza jej, że błędy robi, mimo iż gorzej od niej to dyktando napisał tylko jeden chłopczyk. Na razie tylko ja się tym przejęłam i co drugi dzień piszemy w domu dyktanda... Nie mam pewności, czy coś to da, ale kto wie. Może jak będzie więcej pisała, bo czyta dość dużo, to w końcu przyswoi sobie poprawną pisownię.
A starzy.... starzy się trzymają, bo wyjścia nie mają ;) Marek pracuje coraz dłużej, bo ku końcowi roku, zawsze więcje paczek do dostarczenia jest, a ja poza rozglądaniem się za niedrogimi prezentami na Święta, usiłuję wyszukać jakieś firmy, które chciałyby wpłacić na Krzysia subkonto choć kilka groszy.
Taki mam śliczny filmik do pokazania :)
Może ta pogoda nie nastraja mnie odpowiednio do pisania i wymyślania czegoś, co dobrze by się czytało, a może po prostu fakt, że w zasadzie nic ciekawego się u nas nie dzieje.
I to dopiero jest szczęście.
Lepiej, żeby nie było o czym pisać i żeby stabilne życie i co ważniejsze stan zdrowia Byśka był, niż nadmiar informacji spowodowany złymi wiadomościami...
Dobre wiadomości oczywiście by się przydały, ale skoro takich nie ma zbyt wiele, to trzeba się nam cieszyć tym, co jest.... wedle zasady "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma".
Tak więc napiszę pokrótce co słychać.
Bysiek ciut niewyraźny jest, dlatego odwołałam dzisiejszą rehabilitację, żeby losu nie kusić. Marudzi bardzo, oczy ma zmęczone, czoło ciut za ciepłe, ale poza tym jeszcze się trzyma. Nie wiem jak długo, ale i tak mam dość ciągłego biadolenia i wycia o wszystko...
Mocz na szczęście w porządku jest, co pozwala na niemyślenie o tej części Byśka jako potentata do powstania choroby.
Na szczęście jeśli chodzi o rozmowność i sprawność intelektualną, nie jest źle, a czasem nawet zdaje mi się, że jest bardzo dobrze... sama czasem w lekkim szoku jestem, jak Bysiek palnie coś mądrego i całkiem na miejscu. I to coś takiego, że nawet rodzicom w pięty pójść potrafi. Podejrzewam, że to Fasolowa sprawka, ale jednak Bysiek ją na światło dzienne wypuszcza. Niestety zdarza mu się też przekląć, co jest ewidentnym dowodem na to, że naśladuje też mamusię. Na szczęście zdarzyło się to tylko kilka razy i mam nadzieję, że zrozumiał, że nie powinien tak mówić....
Olka, ku mojej ogromnej radości zgodziła się na zapisanie jej na angielski. Miała opory ogromne, bo bała się, że na angielskim trzeba umieć... angielski, ale w końcu zrozumiała, że to własnie tam ma się uczyć, nawet jeśli na razie nic po angielsku powiedzieć nie potrafi. Zobaczymy jak długo będzie na lekcje chętnie chodziła.
Bardzo powolutku uczy się obowiązkowych do zdania przed Komunią, modlitw z religii, ale nie ma co ukrywać, idzie jej to opornie. Ksiądz powiedział, że od listopada to już na wyrywki pytał będzie, ale moja córka jest z gatunku tych "nieprzejmujących się".
Ostatnio dostała 2 z dyktanda. Przyszła do domu i powiedziała: "dostałam dwóję z dyktanda, ale się nie przejmuję".... Aż oczy szeroko otworzyłam. Twierdzi, że nie przeszkadza jej, że błędy robi, mimo iż gorzej od niej to dyktando napisał tylko jeden chłopczyk. Na razie tylko ja się tym przejęłam i co drugi dzień piszemy w domu dyktanda... Nie mam pewności, czy coś to da, ale kto wie. Może jak będzie więcej pisała, bo czyta dość dużo, to w końcu przyswoi sobie poprawną pisownię.
A starzy.... starzy się trzymają, bo wyjścia nie mają ;) Marek pracuje coraz dłużej, bo ku końcowi roku, zawsze więcje paczek do dostarczenia jest, a ja poza rozglądaniem się za niedrogimi prezentami na Święta, usiłuję wyszukać jakieś firmy, które chciałyby wpłacić na Krzysia subkonto choć kilka groszy.
Taki mam śliczny filmik do pokazania :)
6 komentarzy:
Filmik świetny, wspinaczka wspaniała!
U nas za to chorowanie na całego(wszyscy trzej)- sraczki, wymioty i zapalenia krtani. Dziw, że jeszcze nie ocipiałam...
Całusy wielkie.
Ach... gożej się pisze przez "rz"... ;)))))))))))))))))))))))
Olę szczególnie ode mnie ucałuj.
KOP
Kasiu, zdrówka Wam więc życzę, a Tobie siły ;)
No i dzięki za pokazanie błędu...pisząc cały czas się martwię, że błędy w co drugim słowie robię. Kiedyś ich nie robiłam, ale odkąd prawie nic nie piszę, tragicznie dużo ich walę... Nawet Oli raz źle poprawiłam słowo, które ona dobrze napisała... Masakra po prostu... :(
Kaja, Twoja Ola naprawdę radę sobie da w życiu nawet bez tej ortografii:)
Filmik super:)
Zdrówka życzę i pozdrawiam.
U nas juz zimno, brrrr!
basiaP
Ola to Armagedon Bysiek istny Kamikaze ;)
Gościu pierwsza klasa z rączką w kieszeni i nikt mu nie podskoczy :D no i ten nieśmiały uśmiech
o bez jaj... dlaczego mnie podpisało mailem,a nie imieniem :( /To bylam ja...Ania
Aniu, wiedziałam, że to Ty :)
Basiu, wiem, że ortografia to nie wszystko, ale w szkole - istotna ;)
Dzięki dziewczyny :)
Prześlij komentarz