W ubiegłą środę mieliśmy wizytę u naszej Pani dr urolog, ale przede wszystkim zaplanowane badanie urodynamiczne.
I tak... po tabletkach, które Bysiek bierze systematycznie od jakiegoś już czasu, pojemność pęcherza powiększyła się, co jest bardzo dobrą wiadomością, bo o to chodziło (miał niewielki pęcherz wysokocisnieniowy). Teraz objętość jest zdecydowanie większa, ale ciśnienie nadal bardzo szybko się zwiększa niestety.
Gdyby ciśnienie po napełnieniu pęcherza nie było wysokie, moglibyśmy zmniejszyć ilość dziennego cewnikowania. Jednak jest inaczej.
Tak więc lekarstwa zostają nam te same i w takich samych dawkach jak dotąd, ale nowością będą zabiegi elektrostymulacji.
Wcześniej pisałam troszkę o elektrostymulacji i o tym, że takie urządzenie mogliśmy zakupić. Czekaliśmy tylko na urodynamikę i ustawienie na aparacie odpowiednich parametrów przez urologa.
I przyznam się, że odrobię bałam się pierwszego zabiegu i tego jak Bysiek będzie to odczuwał, ale jest całkiem dobrze. Najpierw co prawda trochę się buntował i nie chciał nawet dać sobie przykleić elektrody, ale został pokonany i teraz już się nie buntuje....
Sam zabieg trwa u nas 20 minut i jest wykonywany 2 razy dziennie.
Elektrody Bysiek nosił 48 godzin, potem zdjęłam i założyłam następnego dnia. Chodziło o to, żeby jak najmniej zużył się klej na nich. I tak miało to wyglądać przez najbliższy miesiąc. Jednak na Bysiolu, który jest dziecięciem stosunkowo jeszcze niewielkim, te elektrody wyginały się i odklejały, więc nie bacząc na klej i zużycie, zakładam mu je teraz za każdym razem od nowa przed zabiegiem, a potem zdejmuję.
Siła, czy tam moc (nie znam się) tego prądu jest tak niewielka, że Bysiek prawie wcale jej nie czuje. Czasem tylko zdarza się, że mówi: "gilają mnie te kabele"....
Najważniejsze, żeby te "kabele" zadziałały odpowiednio, żeby było jeszcze lepiej niż jest. A co! ;) Ja w każdym bądź razie wierzę, że te zabiegi pomogą.
I tak... po tabletkach, które Bysiek bierze systematycznie od jakiegoś już czasu, pojemność pęcherza powiększyła się, co jest bardzo dobrą wiadomością, bo o to chodziło (miał niewielki pęcherz wysokocisnieniowy). Teraz objętość jest zdecydowanie większa, ale ciśnienie nadal bardzo szybko się zwiększa niestety.
Gdyby ciśnienie po napełnieniu pęcherza nie było wysokie, moglibyśmy zmniejszyć ilość dziennego cewnikowania. Jednak jest inaczej.
Tak więc lekarstwa zostają nam te same i w takich samych dawkach jak dotąd, ale nowością będą zabiegi elektrostymulacji.
Wcześniej pisałam troszkę o elektrostymulacji i o tym, że takie urządzenie mogliśmy zakupić. Czekaliśmy tylko na urodynamikę i ustawienie na aparacie odpowiednich parametrów przez urologa.
I przyznam się, że odrobię bałam się pierwszego zabiegu i tego jak Bysiek będzie to odczuwał, ale jest całkiem dobrze. Najpierw co prawda trochę się buntował i nie chciał nawet dać sobie przykleić elektrody, ale został pokonany i teraz już się nie buntuje....
Sam zabieg trwa u nas 20 minut i jest wykonywany 2 razy dziennie.
Elektrody Bysiek nosił 48 godzin, potem zdjęłam i założyłam następnego dnia. Chodziło o to, żeby jak najmniej zużył się klej na nich. I tak miało to wyglądać przez najbliższy miesiąc. Jednak na Bysiolu, który jest dziecięciem stosunkowo jeszcze niewielkim, te elektrody wyginały się i odklejały, więc nie bacząc na klej i zużycie, zakładam mu je teraz za każdym razem od nowa przed zabiegiem, a potem zdejmuję.
Siła, czy tam moc (nie znam się) tego prądu jest tak niewielka, że Bysiek prawie wcale jej nie czuje. Czasem tylko zdarza się, że mówi: "gilają mnie te kabele"....
Najważniejsze, żeby te "kabele" zadziałały odpowiednio, żeby było jeszcze lepiej niż jest. A co! ;) Ja w każdym bądź razie wierzę, że te zabiegi pomogą.