wtorek, 23 listopada 2010

Nocą

Późno jak nie wiem, ale dostaję opitol, że nic nie piszę... Tak więc specjalnie dla dziewczyn z nocnych pogaduszek... piszę .

Bysiek ostatnio głównie w domu siedział zamiast do przedszkola chodzić, bo chory był. 
A zaczęło się od tego, że zauważyłam, że nie słyszy dobrze.... podczas zabawy z Olą co chwilę mówił: "co?... co?" i to się wciąż powtarzało. A ponieważ po ostatniej infekcji oddychał głównie przez usta i coraz bardziej chrapie, zadzwoniłam do laryngologa i umówiłam się na wizytę. 

Na miejscu okazało się, że Bysiek ma wysiękowe zapalenie uszu. Bezbolesne na szczęście, więc się nie skarżył wcale, nie było też kataru ani nic więcej... taka nietypowa infekcja. Dostał leki i już jest o wiele lepiej. Natomiast teraz kaszle jak szalony. Niestety Olka też. 
Dr laryngolog kazała nam wziąć pod uwagę możliwość wycięcia Byśkowi trzeciego migdała, który (już kiedyś jakiś lekarz zwrócił mi na to uwagę) jest trochę przerośnięty. Na moje pytania o częstsze chorowanie po ewentualnym wycięciu, powiedziała, że nie powinno dziecko więcej chorować... że powinno być lepiej, ale możliwości infekcji nie da się wykluczyć i w takim przypadku trzeba wybrać tzw. "mniejsze zło". 
Ja i tak sceptycznie do tego podchodzę, biorąc pod uwagę ilość narkoz jakie Bysiek przechodził i zabiegów, nie sądzę aby wycinanie migdała było w tej chwili priorytetem... Owszem, jeśli faktycznie będzie to konieczne i choroby uszu będą się powtarzać bądź nasilać, to kto wie? Ale teraz... teraz mówię nie, dziękuję. Poczekam i zobaczę.

Tak jak kiedyś, kiedy Bysiol był jeszcze całkowicie niegadającym Byśkiem, pewna logopedka powiedziała mi, że trzeba mu podciąć wędzidełko po językiem, bo będzie miał problemy z mówieniem, i namawiała mnie na jak najszybsze załatwienie sprawy, póki jest mały i stresował się będzie mniej... (na pewno stres mniejszy... he he he). 
Olałam sprawę i logopedkę i poszłam do innej. Pomogło. Bez cięcia .

Może i tym razem się obejdzie... może po prostu przejdzie infekcja i więcej nie wróci.... daj Boże.
I tak mam dość szwendania się po przychodniach, a jeszcze w tym roku czeka nas kilka wizyt u specjalistów.

Nie bardzo lubię pisać o tym, co ma być, bo lubię być po i pisać co już przeszliśmy... nie lubię pisać jaka czeka nas wizyta i czego się po niej spodziewam, albo co chciałabym usłyszeć. Dlatego z reguły jestem tu i zdaję relację z wizyty po fakcie, niż proszę o zaciśnięcie kciuków za coś tam.... 

Ale tym razem tak wiele bym chciała, tak bardzo, tak się obawiam, że proszę... zaciśnijcie kciuki na środę, oczywiście o wizytę u ortopedy chodzi. 

Dziś bez zdjęć będzie, ale za to napiszę jak Bysiek gada... np.:
"mamo, ja nie umiłem tego zrobić"
Czekaliśmy ostatnio na przyjazd montera od telewizora, a Bysiek pyta: "kiedy przyjdzie ten naprawnik?"
Przy okazji notki o okuliście zapomniałam napisać jak Bysiek odczytuje na tablicy do badania wzroku cyfry... zna: 0,1,2, ale przy 4 i 7 miał nie lada kłopoty. Z zapamiętaniem jak się nazywają, bo rozróżnia bez problemu. Tylko te nazwy... Tak więc jesteśmy u okulisty i Bysiek czyta pokazywane mu przez panią cyfry: "zero, jeden, z dziurką, dwa, z daszkiem..." Jak łatwo się domyślić "z dziurką" to 4, a "z daszkiem" to 7. :)

Spokojnego tygodnia Wam życzę :)


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

To ja trzymam te kciuki :)
BasiaP

Anonimowy pisze...

Ja kciuki też zaciskam, choć nie wiem czy nie za późno...
Co do migdała i jego przycięcia, u Igora to było idealne rozwiązanie na częste infekcje, chrapanie i bezdech - migdał wycięty w styczniu 2009 roku i od tamtej pory ani jedna angina, a nawet zapalenie gardła się nie przyplątało, bezdech odszedł w zapomnienie. Igor śpi teraz bez żadnych dźwięków - na początku to nawet słuchałam czy na pewno oddycha... Także nie należy się bać, jakby co... :)