niedziela, 19 czerwca 2011

W parku dinozaurów

Zdjęcia przeglądnęłam, wybrałam, zmniejszyłam i wreszcie mogę wstawić.
Dużo do opisywania nie mam, ale nie byłabym sobą, gdybym tak po prostu dodała zdjęcia bez jakiegokolwiek komentarza

Wycieczka do Bałtowa do Juraparku, była Byśka marzeniem odkąd pokochał dinozaury wszelkiej maści i wielkości. Ale jak to w życiu, wciąż nie mieliśmy czasu i plany odkładaliśmy na bok aż do tego nieszczęsnego SpoRoGóru, na który nie pojechaliśmy z powodu choroby. 
Wtedy Marek obiecał, że zabierze Byśka (jak tylko będzie zdrowy) na wycieczkę - niespodziankę.

I tak było. 
Ani Olka ani Bysiek nie wiedzieli dokąd jedziemy jak rano kazaliśmy im wstać, spakować co im potrzebne na wycieczkę i wsadziliśmy ich do auta. Pytali, prosili o wyjaśnienie, ale nie ugięliśmy się i śmiechu było sporo jak w Ostrowcu Świętokrzyskim Bysiek na plakacie wypatrzył dinozaura i rozdarł się, że on chce jechać tylko do dinozaurów!

W skrócie o samym Juraparku z punktu widzenia matki dziecka N....:
Kilka parkingów z dużą ilością miejsc, ale... miejsce dla niepełnosprawnych JEDNO!!!!!!! Byłam w ciężkim szoku, bo według mnie w miejscu z takimi atrakcjami, powinno takich miejsc być min 15. Porażka pod tym względem, tym bardziej, że poza nami widziałam w parku jeszcze 3 osoby na wózkach.
Ponieważ uparłam się, żeby nam pozwolili blisko wejścia stanąć, to parkingowy zadzwonił do obsługi i pan na skuterku podjechał i kazał nam stanąć w trawie, ale za to blisko. Bez gadania, bez tłumaczenia, chyba już mieli podobne sytuacje....To mi się podobało. Wiedzą, że są pod tym względem źle przygotowani, więc wychodzą z kłopotu z twarzą.
Ścieżki w samym parku całkiem przyzwoite, bo w końcu multum ludzi z małymi dziećmi przyjeżdża, więc tam gdzie są schodki, są też zrobione "objazdy" dla wózków, wszędzie da się podjechać, nigdzie problemów nie ma, toaleta N na ogromny plus - dużo miejsca w środku, miejsce do przebrania, niska toaleta,nawet papier toaletowy i mydło było .
Dużo sklepików z pamiątkami i jedzeniem, dzięki czemu praktycznie kolejek nie ma, żeby coś zjeść i usiąść do tego jedzenia. Wszędzie chyba jest jeden właściciel, bo jedzonko można kupić w innym miejscu, a zjeść w całkiem innym np. tam gdzie akurat jest cień i nikt za to nie goni. Czysto i ładnie, dużo miejsca, dzięki czemu nie widać mas ludzi. W niektórych miejscach wystawione są zraszacze dla ludzi - fajna sprawa w upał... 

Fotorelacja:

Image Hosted by ImageShack.us

Bysiek pędził do przodu jak szalony... nigdzie nie chciał stawać i nie wiem czy dlatego, że chciał wszystko szybko widzieć, czy dlatego że obiecaliśmy dinozaura w sklepiku kupić, czy dlatego że się bał....?
Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us


Pod największym dinozaurem.... takim któremu nie dało się zdjęcia zrobić w całości....
Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

FasOla pod zraszaczem
Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us


Posadziliśmy Byśka w paszczy, on podniósł rękę i uderzył się o ząb dinozaura i zaczął się drzeć:  
"Zabierzcie mnie stąd, bo mnie ugryzł tez dinozaur!!!!!!" Myślałam, że padniemy ze śmiechu....

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us


Jedno jest pewne. Wycieczka była fajna, a sama niespodzianka rewelacyjna! Bysiek w każdym razie wciąż pyta, kiedy znowu tam pojedziemy .

1 komentarz:

Szyszka pisze...

Respekcik dla Marka,za inicjatywę,świetną niespodziankę,białe skarpetki do krótkich spodenek i za coś jeszcze ,ale nie wiem jak to sformułować:P
Zdjęcie 3cie od góry i od dołu naj!
Swoją drogą to Bysiek nieźle twardą sztuką jest skoro bez szfanku wychodzi po pogryzieniu przez dinozaura!!