Siedzimy z Byśkiem w domu już tydzień zamknięci i tylko dzięki temu, że w piątek mieliśmy dawno umówioną wizytę u dentysty, to wyszliśmy odetchnąć innym powietrzem.
Za oknem świat wygląda jakby wiosna się zadomowiła na stałe... słońce świeci, ani grama śniegu już nie widać, a ponieważ wciąż nie mamy zewnętrznego termometru, to zdaje się jakby bardzo ciepło było.
Ale to złudzenie.
Bysiek całkiem w porządku.
Na nic nie narzeka, gips mu w niczym kompletnie nie przeszkadza, bawi się cały czas jak Ola w szkole jest, a potem bawią się razem.
W zasadzie cisza i spokój (poza tym, że po sąsiedzku remont mamy).
Za to ja ostatnio za pracą tęsknię bardziej... ciekawe, czy to wpływ zbliżającej się wiosny?...po prostu z domu bym się chciała wyrwać choć na parę godzin i coś pożytecznego robić. Ehhh, może kiedyś W każdym razie cały czas w to wierzę, bo inaczej bym zwariowała.
Kilka zdjęć domowych:
W nocy znowu pakujemy się do samochodu i jedziemy do Poznania.
Jutro czeka nas zmiana gipsu i sprawdzenie, czy wszystko jest z nogą w porządku. Mam nadzieję, że tak właśnie jest i że nie będziemy musieli przechodzić jakichś nieplanowanych i niemiłych atrakcji.
Atrakcje lubimy, ale nie te medyczne... zdecydowanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz