środa, 11 kwietnia 2012

Poszukiwania

Nie wiem jak to się stało, że nie zaglądałam tu przed Wielkanocą...?
Tak to właśnie ze mną jest. Czasem jestem, a czasem mnie nie ma.
Mam nadzieję, że wszyscy spokojnie spędziliście Święta i że nie obraziliście się, że życzeń na blogu nie zamieściłam

O poszukiwaniach....
Wczoraj znowu byliśmy w Poznaniu. 
Pamiętacie (albo i nie), że Bysiek miał w nodze trzy druty, z czego jeden usunął nam profesor dwa tygodnie temu, bo zrobił się wokół niego stan zapalny. Kolejne dwa druty mieliśmy mieć usunięte wczoraj właśnie.
Jednak na wizycie po zdjęciu gipsu okazało się, że w nodze jest tylko jeden!!!!
Byłam w szoku. Uparłam się, żeby sprawdzono zdjęty gips, czy razem z nim nie wyjęto druta... W gipsie nic nie było, tak samo jak w opatrunku, który był pod gipsem. Po prostu nie było.
Profesor wyjął ten jeden, który został i dla pewności skierował nas na zdjęcie RTG.
Zdjęcie potwierdziło stan - w nodze druta nie ma.

Zatkało mnie dosłownie, ponieważ pamiętam doskonale sytuację sprzed dwóch tygodni... Profesor zdecydował się wyjąć wtedy tylko jeden, a dwa zostawił i obydwa widziałam na własne oczy.... zrobił wokół nich opatrunki i założyli gips.
Nie było możliwości, żeby drut wypadł w ciągu tego czasu, bo to drut, który umieszczony był w pięcie....
No masakra.
Na moje uporczywe pytania co się mogło stać profesor powiedział, że może w domu nam zginął, albo po prostu się ulotnił. Poczułam się jak kretynka dosłownie.
Stwierdził, że nie ważne gdzie drut jest.... najważniejsze, że na pewno nie ma go w nodze i to jest najistotniejsze.

Kazał Byśkowi zacząć normalne stawanie i chodzenie. Stopniowo oczywiście.
Moje dziecko świetnie odbierając mój nastrój i konsternację zadarło się lekarzowi w twarz, że chodzić nie będzie, bo ciągle w nodze ma drut. I nie pomogło tłumaczenie lekarza, że na pewno go nie ma.... Bysiek, jak matka uporczywie pytał, gdzie w takim razie drut jest, skoro go lekarz nie wyjął i nikt go nie widział. Dla niego oczywiste jest, że jest w nodze.

Zdjęcie RTG widziałam i faktycznie na zdjęciu czysto.... jedyna opcja jaka według mnie istnieje to to, że faktycznie zdejmując gips, drut który był owinięty opatrunkiem został wyjęty i może spadł na dno kosza.... miałam szczere chęci pogrzebać w tych śmieciach, bo spokoju mi to nie dawało, ale niestety w międzyczasie jak byliśmy na RTG, śmiecie wyniesiono! O ironio....

Zobaczymy jak sobie z tą sytuacją poradzimy... dziś Bysiek ani razu nie stanął.

8 maja mamy kolejną wizytę w Poznaniu. Tym razem mamy na stałe pozbyć się gipsu i wrócić do ortez, które musimy oczywiście zrobić nowe jak najszybciej.

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie .


Brak komentarzy: