Poznań.
Ależ to była wizyta...
Zapisani byliśmy na 14.20, ale ponieważ sam profesor powiedział nam, żebyśmy się umówili do ortotyków w Łodzi na ten sam dzień, to pojechaliśmy tak, żeby na rano już być w Klinice.
No i byliśmy o 9.40 jako pierwsi i jako pierwsi zapisaliśmy się na listę przyjęć (ta kolejność zapisów do tej pory decydowała o kolejności przyjęć). Profesor spóźnił się tylko godzinę i zaczął przyjmować pacjentów, z drugiego gabinetu. Tam jest taka metoda przyjmowania, że profesor przyjmuje pacjentów na raz w trzech gabinetach... dwa są zwykłe konsultacyjne a jeden to gipsownia. I teoretycznie chodzi na zmianę do tych trzech, ale tym razem nie wiem dlaczego przyjmował tylko z konsultacji, a gipsownię omijał.
Tak więc my weszliśmy (po lekkiej awanturce) już o 14 do gabinetu, gdzie profesor który już wiedział że kolejkę zawalił, przyjął nas dosłownie w 4 minuty . Gips zdjęty i podobno Bysiek ma chodzić normalnie w tym samym gipsie, ale jako łusce. Czyli do spania i kąpania bez łuski a w ciągu dnia cały czas w niej, do momentu kiedy będziemy mieć nowe ortezy.
Zdążyłam zapytać, czy nie trzeba robić zdjęcia żeby sprawdzić czy wszystko tam jest w porządku i czy mam się czymś martwić, albo bać. Podobno wszystko ma być dobrze.
Noga jest zainfekowana jakimiś krostkami, była czerwona, ale i profesor i chirurg (konsultowałam) stwierdzili, że to reakcja infekcyjna po gipsie syntetycznym.
Pomóc ma moczenie w korze dębu.... i faktycznie po tych kilku dniach widać już poprawę, bo całość nie jest już tak czerwona, a wypryski są zdecydowanie bardziej suche i nic nie cieknie.
Dodatkowo stosujemy naświetlania.
Łódź.
Dobrze, że w OrtoPro panowie są tak mili, że zgodzili się czekać aż dotrzemy do nich po wizycie u profesora. Pracują do 16, a my byliśmy o 16.45.
Ale tam wszystko poszło zgodnie z planem... pooglądali Byśka i stwierdzili, że zrobimy normalne ortezy AFO, a nie takie jak sugerował nam (ale tylko ustnie, bo na zleceniu do pracowni, nie było nic napisane) profesor - GRAFO.
Różnica jest, ale ponieważ Bysiek dość dobrze radzi sobie w AFO, a GRAFO nie wymaga, to nie ma co na siłę uczyć go innego sposobu chodzenia...
Ale takie terminy, a nawet dłuższe są wszędzie, więc nie mamy wyboru.
Tuż za nami do Poznania i też do ortotyków w Łodzi jechali nasi znajomi z Katowic - Olga i Adam z Igorem (RK) i Leonem. Tak więc mieliśmy towarzystwo podczas czekania, a potem w Łodzi razem czekaliśmy, aż Igorowi chłopaki z OrtoPro zrobią odlewy. Wyszliśmy przed 20 z firmy, która czynna jest do 16 . Później razem pojechaliśmy do McDonaldsa. Było wesoło
Kilka zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz