Ponieważ wszyscy wokół pytają mnie "jaka naprawdę jest ta rehabilitacja w tym nowym ośrodku i w ogóle jak tam jest?", postanowiłam tu napisać i pokazać co mam do przekazania od siebie...
Proszę pamiętać, że to tylko i wyłącznie moja opinia i moje odczucia, więc nie należy się kierować tym w 100%, ponieważ ile osób tyle opinii
. Każdy kto pojedzie do Garbicza będzie sam wiedział, czy ośrodek
"3 Korony" mu odpowiada, czy nie. Zdjęcia oczywiście robione w tymże ośrodku i na zajęciach.
Jednym zdaniem: Tak, ośrodek jest w porządku, a rehabilitacja bardzo nastawiona na ćwiczenia fizyczne i ruchowe, co jest bardzo dobre dla dzieci z rozszczepem kręgosłupa.
Teraz więcej.
Okolica... w zasadzie nie ma o czym pisać, bo to malutka wioska, w której jest kościół i dwa sklepy... nic więcej nie widziałam. No nie, jest jeszcze Pałac Magnat i nasz ośrodek na terenie tego pałacu właśnie
.
Brak tu zasięgu, w zasadzie działa tylko T-M.
W ośrodku internet jest w kawiarni i na komputerze dostępnym publicznie, na naszych "tarasikach" pod pokojami też czasem bywa i tylko dzięki temu piszę.
Ośrodek mieści się w starym budynku, który jest remontowany (praktycznie wszędzie widać, że remont wciąż trwa i już się nie mogę doczekać jak pięknie to wszystko będzie wyglądało, jak już będzie gotowe...) i przystosowywany do potrzeb osób na wózkach. Budynek tworzą: część główna w której mieści się biuro, sale ćwiczeniowe i basen, oraz kilka skrzydeł w których są pokoje (na dachach tworzone są tarasy na których będzie można sobie siedzieć), stołówka, kawiarnia i świetlica. Wszystko oczywiście razem i jeśli się nie chce, to nie trzeba budynku opuszczać.
Sale ćwiczeniowe - ładne, czyste i wszystko w nich nowe, a niektóre jeszcze nieskończone... będzie jeszcze lepiej
.
Basen - średnich rozmiarów jak na mój gust, ale całkiem wystarczający na zajęcia dla trójki dzieci na raz. Po południu można korzystać z niego do woli i nawet wtedy dla większej ilości osób, wystarczający.
Stołówka - w sam raz na turnus dla 20 dzieci z rodzicami, ale nie umiem sobie wyobrazić jak będzie zorganizowane żywienie tu dla większych turnusów. Jedzenie zdecydowanie mniej zróżnicowane niż w Zaździerzu, ale bardzo smaczne... podczas tych dwóch tygodni nie zdarzyło się nam nic niezjadliwego.
Kawiarnia i świetlica - w starej części budynku, widać że tam jeszcze nic nie jest zrobione, ale dzieciom oczywiście to nie przeszkadza.
Pokoje - dużo większe niż w Z. W każdym podwójne i pojedyncze łóżko, sofa (spokojnie siądą na niej 4 osoby, a w razie potrzeby można i na niej spać), stolik do kawy i lodówka. Jest oczywiście telewizor (duży i płaski
), szafa i kilka mniejszych, ale wbrew pozorom ciężko się w nich upchnąć bo dziwnie płytkie
. Ale jak się już upchnie to wcale się o tym nie myśli.
Z pokoju są dwa wyjścia - na korytarz i na zewnątrz, gdzie zwykle jest stolik, ławki i parasol na kilka pokoi.
Łazienka - duża, przestronna, nasza z prysznicem otwartym i bardzo wygodnym (ale są też z wannami).
Najważniejsze - rehabilitacja.
Według mnie jest na wysokim poziomie i nastawiona bardzo, ale to bardzo na sferę fizyczną, ponieważ takie było założenie szefostwa. Podstawą miała być i jest rehabilitacja ruchowa. Dzięki temu dzieci z RK bardzo na tym korzystają, ponieważ praktycznie wszystkie zajęcia są świetnie dla nich dostosowane.
Bysiek korzysta z zajęć w ramach pakietu
"Aktiv" i jego grafik dzienny wygląda tak:
8.00 - 9.00 ergoaktiv (nauka i doskonalenie jazdy na wózku, także po schodach)
9.00 - 9.30
masaż, co drugi dzień wymiennie z terapią manualną (to forma ćwiczeń z masażem
dostosowana do potrzeby dziecka, np. u Byśka chłopak masuje naciąga i
pobudza mięśnie ud, które z jednej strony są za bardzo naprężone)
9.30 - 9.45 fizykoterapia czyli u nas elektrostymulacja nóg
10.00 - 10.40 stymulacja chodu, co drugi dzień wymiennie z terapią przestrzenną czyli SI
11.00 - 11.30 basen (myślałam że dla Byśka 30 minut będzie za mało, ale myliłam się. Przynajmniej nie ma czau na marudzenie, że mu się nudzi)
12.30 - 13.00 hipoterapia (nie spodziewałam się, że te zajęcia będą tak kochane przez dzieciaki, ale już się nie dziwię. Natomiast trzeba wiedzieć i pamiętać, żeby wziąć buty pełne, bo rodzic prowadzi konia podczas zajęć, a podłoże stanowią trociny)
13.00 - 13.30 ter. psych.-ped, co drugi dzień wymiennie z terapią ręki, która tu dla naszych
dzieci jest też masażem i masakrycznym naciąganiem mięśni (Igor i Bysiek nazywają te zajęcia wyrywaniem ręki i są to chyba jedyne zajęcia na które zdecydowanie nie lubią chodzić). KasiaO (mama Igora) słusznie mi podpowiada, że tak naprawdę jeszcze nikt nigdy tak porządnie ich nie masował...
13.50 - 15.00 kineza na sali.
Prawie codziennie prowadzone są wieczorem, bądź popołudniu zajęcia
grupowe dla dzieci. Zajęcia różnego typu... dogo, robienie ciasteczek,
gry i zabawy, rozmowy o koniach itp. Każda mama może też skorzystać z
darmowego masażu.
Wszystkie zajęcia są prowadzone przez profesjonalną kadrę (z całej siły zacisnę kciuki, żeby taka kadra zawsze tu była) i z całą pewnością ogromnie dużo dają naszym dzieciom.
I ponieważ wierzę że dla Byśka takie zajęcia są z ogromną korzyścią, to zapisałam się na kolejny turnus tutaj, mimo iż odległość (700 km) trochę mnie odstrasza.... (no i na razie jeszcze nie wiem skąd na to fundusze wezmę
).
Zdjęć wybrałam ogromną ilość i to tylko te z zajęć, które dotyczą tego wpisu.... bo takie luźniejsze ogólne, wrzucę następnym razem.
Pokój, łazienka, tarasik
Widoczki
Ergoaktiv
Elektrostymulacja
Stymulacja chodu
Terapia przestrzenna
Basen
Hipoterapia
Zajęcia psychologiczno-pedagogiczne (właściwie Bysiek ze swoją pracą na zajęciach wykonaną)
Terapia ręki (wyrywanie ręki według chłopców)
Kineza
Zajęcia dodatkowe, grupowe
Świetlica
Na koniec jedzonko, jakim ugoszczono nas pewnego wieczoru w pałacu, ponieważ zamiast w ośrodku kolację mieliśmy właśnie tam. Ogromny wybór jedzenia, szwedzki stół, różne pyszności, także z ogniska i grilla, nawet kawa i ciasta były. Ale u mnie wygrał taki zestaw:
Tym oto smakowitym akcentem zostawiam Was z tym obszernym wpisem, ponieważ pamiętać powinniście, że nie mam internetu w pokoju i marznę na zewnątrz narażona na atak pająków, których nie widać (bo ciemno tu jak nie wiem) i komarów krwiopijców!!!!!