Czyżbym się rozpędzała???
Otóż żeby nie robić zaległości, lub częściowo je nadrobić wrzucę kilka zdjęć z zajęć FARu z lutego.
Dzieciaki miały jak zwykle zajęcia na sali - tym razem były to zajęcia pokazowo treningowe z rugby na wózkach. Najpierw kibicowały dorosłym zawodnikom podczas ich meczu, a później każde z nich próbowało samodzielnie jeździć wózkiem przystosowanym do tego sportu.
Dzieciaki miały jak zwykle zajęcia na sali - tym razem były to zajęcia pokazowo treningowe z rugby na wózkach. Najpierw kibicowały dorosłym zawodnikom podczas ich meczu, a później każde z nich próbowało samodzielnie jeździć wózkiem przystosowanym do tego sportu.
Nie powiem, wyglądało to dość komicznie, jak niewielkie dzieciaki usiłowały utrzymać w ryzach te metalowe wyobijane potwory.
Wbrew moim przypuszczeniom Byśkowi ani wózek, ani samo rugby do gustu nie przypadło.
Być może dlatego że za duży wózek miał i ciężko mu się jeździło no i rugby dość "agresywne" jest, a moje dziecko zrobiło się ostatnimy czasy jeszcze bardziej bojaźliwe niż było wcześniej.
Spróbować spróbował, ale powiedział że ten sport mu się nie podoba i już.
Dzieciaki oglądają mecz dorosłych
z ogromnym dystansem i niepokojem w oczach Bysiek spoglądał na wózek
W tym czasie kiedy dzieci mają zajęcia, my czyli rodzice najczęściej mamy pogadanki lub dyskusje na różne tematy.
Tym razem choć zapowiadało się na fajną dyskusję z ciekawym tematem, była nudna pogadanka, podczas której pani psycholog (wykładowca akademicki - więc pewnie to było przyczyną) nie dała nam ze sobą rozmawiać. Stwierdziła że najlepiej będzie porozmawiać na końcu po wykładzie, problem tylko w tym że my dyskutować lubimy na gorąco, a nie po wykładzie jak już większość z nas nie pamięta co i o czym chciała mówić.
Tym razem choć zapowiadało się na fajną dyskusję z ciekawym tematem, była nudna pogadanka, podczas której pani psycholog (wykładowca akademicki - więc pewnie to było przyczyną) nie dała nam ze sobą rozmawiać. Stwierdziła że najlepiej będzie porozmawiać na końcu po wykładzie, problem tylko w tym że my dyskutować lubimy na gorąco, a nie po wykładzie jak już większość z nas nie pamięta co i o czym chciała mówić.
Nudno było i niefajnie w sumie.
Grunt, że pani psycholog była u nas po raz pierwszy i miejmy nadzieję, że po raz ostatni.
W marcu zajęcia też się odbyły, ale nie udało nam się na nie dotrzeć z powodu kłopotów żołądkowych (na szczęście chwilowych).
Choć nie w temacie, wrzucam jeszcze dwa zdjęcia moich dzieci podczas wspólnej nauki. Nie wiem kto tu się więcej uczy ale na pewno korzystają oboje... Bysiek bo dowiaduje się nowych rzeczy, a Ola bo powtarza sobie to co ma zapamiętać. W każdym razie oboje bardzo to lubią.
P.S.
Czy ja już gdzieś Wam pisałam że chyba wszystkie zaległości wkrótce nadrobię?? - bo w niedzielę jedziemy na nasz kolejny turnus do Garbicza!!!
1 komentarz:
a już pisać miałam,ze pewnie na turnusie sie cokolwiek zmieni,ale i z tym róznie bywa :P
Śmiesznie Bysiek wygląda na tym wielkim wózku.takie krótkie nogi :D
Hokej z Januszem,dobrze widzę,czy też Andrzej miał na imie ten człowiek w lokach co jak herubinek wygląda :)
Prześlij komentarz