poniedziałek, 31 marca 2014

Katowice cz.1

Nadrabiam, bo już na turnusie jesteśmy.

W marcu mieliśmy umówioną wizytę w Katowickim Centrum Zdrowia Dziecka na zrobienie cystografi i na konsultację w uroterapeutycznej poradni Spiny.
Ponieważ badanie zrobiliśmy przed godziną 11, a konsultację mieliśmy dopiero o 17.45, skorzystaliśmy z ładnej wiosennej już pogody i pojechaliśmy zobaczyć tamtejsze ZOO.
Specjalnie użyłam słowa "tamtejsze", ponieważ choć pewna byłam że ZOO jest w Katowicach, okazało się że jednak jest ono w Chorzowie.

Zresztą cały ten Śląsk to dla mnie jakaś wielka niewiadoma... wymieszane miasta, po jednej stronie ulicy Katowice, a po drugiej Chorzów, wjeżdżamy do miasta a 200 metrów dalej tablica informuje nas, że z niego wyjechaliśmy, po czym znowu do niego trafiamy. Dziwne.
Mówię coś, komuś, że na Śląsku, a okazuje się że to Zagłębie. Dla mnie Śląsk to Śląsk.
No ale ja z Rzeszowa jestem


Tak więc z trudem, ale jednak trafiliśmy do śląskiego ZOO choć nie udało nam się dociec czy da się podjechać pod samo wejście z osobą N.












Niestety nie spodziewaliśmy się pogody która pozwoliłaby nam pójść do ZOO, dlatego nie mieliśmy aparatu i zdjęcia są jakie są.
Zwierząt na zewnątrz jeszcze bardzo, bardzo mało, ale do budynków dostęp jest dobry i można zobaczyć niektóre stwory z bliskiej odległości, ale niestety jakby w "czterech ścianach".
Najważniejszymi które Bysiek chciał zobaczyć były gepardy - to jego ulubione dzikie zwierzaki. Był szczęśliwy!
Samo ZOO bardzo nam się podobało i myślę, że warto się do niego wybrać kolejny raz, ale zdecydowanie w trochę cieplejszych miesiącach, wtedy zapewne ta przestrzeń nie straszy pustką, ale tętni życiem...

Ponieważ o wizycie w poradni uro mam do napisania więcej niż kilka zdań, zostawiam to sobie powiedzmy na.... jutro. Może

Brak komentarzy: