czwartek, 7 maja 2009

Dentysta i lekarz rehabilitacji 5.05.2009

Bysiek zdecydowanie mniej kaszle, ale nadal co jakiś czas męczy go katar. Mam tylko nadzieję, że to taki katar, który sam sobie precz pójdzie...
No nic, mimo niepełnej Byśkowej kondycji, jeździmy na wcześniej zaplanowane wizyty do lekarzy. Nie lubię, jak wizyta nam przepada, więc mocno staramy się wszędzie dotrzeć. Wiadomo, jakie czasami bywają kolejki do specjalistów...

Najpierw mieliśmy wizytę u lekarza rehabilitacji.
W zasadzie wizyta nic nowego nam nie przyniosła, bo też Bysiek żadnych postępów nie poczynił. Ale mogła sobie pani doktor zobaczyć jak Bysiol krzywaśnie przy chodziku chodzi i obejrzała odgniotki jakie obecnie ma na nóżce. Ponieważ podejrzewam, że przyczyną pojawienia się tych odgniotek mogą być łuski, z których Krzyś wyrasta powoli, to dostaliśmy zlecenie na nowe łuseczki, a także na buciki. I z tego powodu bardzo się cieszę.
Ponieważ w najbliższy poniedziałek wybieramy się do Łodzi, do SOLa, żeby zamówić łuski nocne, to przy okazji spróbujemy poradzić się co do tych dziennych także.
Mam nadzieję, że może nowe łuseczki nie będą Byśka gniotły....

U dentysty było spokojnie.... jak zwykle, bo Bysiek to raczej grzeczne dziecko jest u wszelakich lekarzy. Co prawda, akurat dentysta, nie należy do tych najfajniejszych, bo mimo świetnego kontaktu z dzieckiem siedzącym na fotelu (a dokładniej na taty kolanach, ale na fotelu), któremu pozwala wszystkiego dotykać, to jest lekarzem, u którego koniecznie trzeba otworzyć buzię, a tego Bysiek wprost nienawidzi. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jest problem z pokazaniem gardła u pediatry, czy laryngologa. Po prostu nie lubi i już. Dlatego trzeba się trochę nagimnastykować, żeby jak najszybciej zęby zostały oglądnięte.
No i wiemy, że rewelacjyjnych zębów to Bysiek nie ma i niektóre będą się wkrótce nadawały do leczenia, ale póki co, to mamy pilnować szczotkowania i wykonać fluoryzację w domu.
Może uda nam się jak najdłużej utrzymać zęby w takim stanie, a co najważniejsze, to starać się nie dopuścić do powstania nowych ubytków..... Tylko, że te leki i antybiotyki, niestety mają na zęby niezbyt dobry wpływ. No nic.

Remont w łazience na całego.... wszędzie kurz, brudno i nieprzyjemnie. Ale pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Trzeba, to trzeba i już.

Pozdrawiam Was serdecznie....

P.S. Nie mogę się doczekać wakacji... :)

3 komentarze:

Szyszka pisze...

o kurczaki... takie pozytywy... humor widac lepszy,czy te wakacje zapowiadają sie lepiej jakoś czy z racji ciepełka doczekac się ich nie mozesz?

Marta pisze...

Wakacji Kaja doczekać się nie może, bo za paczką już wyjątkowo tęksni.;)
Za wspólnym plażowaniem w dzień i za pizzą z za...czepistą ilością sera w nocy. Hi hi.

Mam nadzieję, że łuseczki będą super a i decyzja co do dziennych zapadnie i Bysiolkowe nózie będą wygodę wreszcie mieć.

Katarek przepędzam, ja dobra czarownica, i za ząbki bez kolejnych ubytków kciukasy zaciskam.

Pozdrowionka, buziaczyska,
Marta.

KajaS pisze...

Aniu, Marta całkiem dobrze odpowiedziała na Twoje pytanie co do wakacji....
Ale nie ukrywam, że ciepełko to ja bardzo lubię i już mogłoby być. Ale takie lepsze niż jest ;)