Taka piękna data dzisiaj, że nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem kilku słów...
Bo chyba i Wam się podoba to zestawienie dziewiątek 9.09.2009.
W każdym bądź razie mi się podoba i zawsze mi się podobały różne ciekawe zestawienia dat.
Ale dziewiątki szczególnie.
A wszystko przez to, że będąc nastolatką postanowiłam, że wyjdę za mąż 9.09.1999.
I choć rodzice usiłowali wytłumaczyć mi, że niekoniecznie powinnam w tak młodym wieku iść do ołtarza, to gdy tylko poznałam Marka, od razu ostrzegłam go, że planuję ślub na tą fajną datę .
No i tak też się stało....(kto mnie zna, ten wie jaki ze mnie diabeł).
Równiutko 10 lat temu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Rzeszowie, wzięliśmy z Markiem ślub.
I na dowód tego pokażę wam jacy byliśmy wtedy piękni i młodzi...
9.09.1999
A kilka dni później mieliśmy ślub kościelny i wesele.....
Tak serio pisząc, to wcale nie wiem, jak to się stało, że ten czas tak szybko nam zleciał.... Najpierw dwa beztroskie lata bez dzieci, a potem urodziła się Ola. Bałam się, że już na zawsze będę tylko mamą i że stracę kontakt z naszymi dotychczasowymi przyjaciółmi, którzy wtedy jeszcze rodzin nie mieli. Ale tak się nie stało. Przywykliśmy do bycia rodzicami i potrafimy docenić to, co mamy.
Cieszę się z naszego "szczęścia w nieszczęściu" jak kiedyś powiedziano mi o stanie Krzysia.
Cieszę się, że dziś chodzi, że wodogłowie jest stabilne i pozwala mu się w miarę prawidłowo rozwijać, że od dwóch już lat nie miał żadnej infekcji układu moczowego i bardzo cieszę się z tego, że mogę patrzeć na jego uśmiechniętą buzię kiedy mówi: "Tes ciebie kocham".
Jestem w szoku, kiedy zatroskany tym, że Ola wyje, bo nie pozwoliłam jej oglądać telewizji, mówi: "Nie pac, mama jest gupia"....
Jestem wzruszona, kiedy zerwie mi kwiatek i mówi: "Ola tes ciała fiatek mówiła będzie" - czyli tłumacząc na ludzki "Ola będzie mówiła, że też chciałaby kwiatek".
Cieszę się, że Ola prawie wcale nie choruje.
I kiedyś napiszę Wam dlaczego bardzo się cieszę z cudu jakim jest to, że Olka żyje....
I niby ten czas przeleciał nam ekspresowo, a jednak wydarzyło się wiele różnych rzeczy podczas tych 10 lat. Nie tylko wesołych, ale i smutnych. Ale przeciez to normalne, bo takie jest życie. Nikt nie obiecywał nam, że będzie lekko.... Jest dobrze i z tego bardzo się cieszę.
Starsi o 10 lat...
Bo chyba i Wam się podoba to zestawienie dziewiątek 9.09.2009.
W każdym bądź razie mi się podoba i zawsze mi się podobały różne ciekawe zestawienia dat.
Ale dziewiątki szczególnie.
A wszystko przez to, że będąc nastolatką postanowiłam, że wyjdę za mąż 9.09.1999.
I choć rodzice usiłowali wytłumaczyć mi, że niekoniecznie powinnam w tak młodym wieku iść do ołtarza, to gdy tylko poznałam Marka, od razu ostrzegłam go, że planuję ślub na tą fajną datę .
No i tak też się stało....(kto mnie zna, ten wie jaki ze mnie diabeł).
Równiutko 10 lat temu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Rzeszowie, wzięliśmy z Markiem ślub.
I na dowód tego pokażę wam jacy byliśmy wtedy piękni i młodzi...
9.09.1999
A kilka dni później mieliśmy ślub kościelny i wesele.....
Tak serio pisząc, to wcale nie wiem, jak to się stało, że ten czas tak szybko nam zleciał.... Najpierw dwa beztroskie lata bez dzieci, a potem urodziła się Ola. Bałam się, że już na zawsze będę tylko mamą i że stracę kontakt z naszymi dotychczasowymi przyjaciółmi, którzy wtedy jeszcze rodzin nie mieli. Ale tak się nie stało. Przywykliśmy do bycia rodzicami i potrafimy docenić to, co mamy.
Cieszę się z naszego "szczęścia w nieszczęściu" jak kiedyś powiedziano mi o stanie Krzysia.
Cieszę się, że dziś chodzi, że wodogłowie jest stabilne i pozwala mu się w miarę prawidłowo rozwijać, że od dwóch już lat nie miał żadnej infekcji układu moczowego i bardzo cieszę się z tego, że mogę patrzeć na jego uśmiechniętą buzię kiedy mówi: "Tes ciebie kocham".
Jestem w szoku, kiedy zatroskany tym, że Ola wyje, bo nie pozwoliłam jej oglądać telewizji, mówi: "Nie pac, mama jest gupia"....
Jestem wzruszona, kiedy zerwie mi kwiatek i mówi: "Ola tes ciała fiatek mówiła będzie" - czyli tłumacząc na ludzki "Ola będzie mówiła, że też chciałaby kwiatek".
Cieszę się, że Ola prawie wcale nie choruje.
I kiedyś napiszę Wam dlaczego bardzo się cieszę z cudu jakim jest to, że Olka żyje....
I niby ten czas przeleciał nam ekspresowo, a jednak wydarzyło się wiele różnych rzeczy podczas tych 10 lat. Nie tylko wesołych, ale i smutnych. Ale przeciez to normalne, bo takie jest życie. Nikt nie obiecywał nam, że będzie lekko.... Jest dobrze i z tego bardzo się cieszę.
Starsi o 10 lat...
4 komentarze:
"Tes ciebie kocham" ...achy i ochy i łezka się w oku zakręciła-ale na moment!Wczoraj pisac miałam,albo na telefon sie porwać /tylko wiesz znowu by wyszło na to ze was lubię :P/
10 lat zleciało jakoś tak faktycznie szybko.Zdrówka..dla całej pozytywnej rodzinki,dużo radości i mało smutków na następne 100 a nie 10 lat.
-i tak w ogóle to CI powiem,ze fajnie,ze odkopałaś te stare zdjęcia :P :)
Zdjęcia są rozczulające, zresztą cały wpis taki ważny i pamiatkowy - więc bardzo się cieszę ze mogłam przeczytać.
Gratuluję i dużo szczęścia na kolejne lata;p
Anonimowy Czajnik
O Boże Kajka, siedzę sobie tutaj gdzieś na końcu świata, czytam sobie tego Twojego bloga i....ryczę trochu...
Życze Wam zdrówka Kochani.
Czytam Cię często i wysyłam pokłady pozytywnej energii.
Czujesz czasem?:)
Buziaki i pozdrowionka.
Basia P
Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za te wpisiki i za życzenia oczywiście. A Tobie Basiu dodatkowo, za płynącą z daleka do nas pozytywną energię ;)
Prześlij komentarz