Jesteśmy już w domu. Od wczoraj.
We wtorek zrobili Byśkowi badania, zdjęli gips (nie spodziewałam się, że od razu go zdejmą) i zrobili prześwietlenie.
Pani Halinka, która zdejmowała gips, zdziwiła się na widok "brzydkiej" rany, ale wytłumaczyłam, że teraz jest już naprawdę dobrze. Nic tam nie cieknie, widać że się goi. Powoli, ale jednak.
Noga bez gipsu jest na razie trochę grubsza, tak jakby na kościach, czy tam okostnej był jeszcze spory obrzęk, ale to ma się podobno powoli normować. Nie wiem tylko, czy w najbliższym czasie, czy dopiero po wyciągnięciu pozostałych drutów, czyli najwcześniej końcem roku....
Ale, co chyba najistotniejsze, jest zdecydowanie bardziej prosta niż była. Nie skręca się paskudnie i na oko nie widać żeby chciała to robić. Jednak dr Snela lojalnie uprzedził mnie, że to niestety może się wrócić. Nie zdziwił mnie, bo wiem od dawna, że skłonność do takich nawracających rotacji mają nóżki "przepuklinek".
Bysiek ma w sumie 2 cięcia i 2 dodatkowe "dziurki". Główne, to najbrzydsze/najrozleglejsze cięcie jest z przodu i biegnie do boku nóżki i ma długość max. 10 cm. Drugie jest prawie z tyłu nogi i jest niemalże niewidoczne, choć długie chyba na 5 cm. Te 2 wspomniane dziurki, to miejsce na podbiciu pięty, którymi wprowadzano te druty, które we środę mu wyjęto. Było czuć wyraźnie pod palcami coś twardego i wcale nie cienkiego.... brrr.
Ogólnie według mnie noga wygląda nieźle, choć sądząc po reakcji pani Halinki, mogłaby wyglądać o wiele lepiej .
Zrobiłam kilka zdjęć blizn i nogi, bo chciałam Wam pokazać, ale jak je zobaczyłam na kompie, to stwierdziłam, że są paskudne i absolutnie do publicznego pokazywanie się nie nadają...
Ale sam Bysiek szczęśliwy przez chwilę bez gipsu, jest jak najbardziej do pokazania, więc proszę bardzo:
I jeszcze bardziej szczęśliwy, bo przez jedną noc (od 21 marca) mógł spać tak, jak uwielbia, czyli na brzuchu z nogami "jak mu się zachce" ....
We środę rano, już o 7.45 zabrali go na blok operacyjny.... i po godzinie był znowu ze mną na sali.
Ale niestety znowu zakuty w gips na kolejne 6 tygodni .
Pocieszające jest to, że teraz gips jest do kolana i może swobodnie zginać nogę. Możemy także rozpocząć rehabilitację i próbować stawać na nogach i normalnie obciążać obydwie. Czyli jeśli Bysiek byłby w stanie utrzymać równowagę w tym gipsie, to może próbować chodzić .
Na razie marnie to wygląda, ale jest dwie doby od zabiegu, więc zobaczymy jak sprawy się rozwiną.
Cieszę się, że jesteśmy po i najważniejsze, że wszystko jest dobrze .
We wtorek zrobili Byśkowi badania, zdjęli gips (nie spodziewałam się, że od razu go zdejmą) i zrobili prześwietlenie.
Pani Halinka, która zdejmowała gips, zdziwiła się na widok "brzydkiej" rany, ale wytłumaczyłam, że teraz jest już naprawdę dobrze. Nic tam nie cieknie, widać że się goi. Powoli, ale jednak.
Noga bez gipsu jest na razie trochę grubsza, tak jakby na kościach, czy tam okostnej był jeszcze spory obrzęk, ale to ma się podobno powoli normować. Nie wiem tylko, czy w najbliższym czasie, czy dopiero po wyciągnięciu pozostałych drutów, czyli najwcześniej końcem roku....
Ale, co chyba najistotniejsze, jest zdecydowanie bardziej prosta niż była. Nie skręca się paskudnie i na oko nie widać żeby chciała to robić. Jednak dr Snela lojalnie uprzedził mnie, że to niestety może się wrócić. Nie zdziwił mnie, bo wiem od dawna, że skłonność do takich nawracających rotacji mają nóżki "przepuklinek".
Bysiek ma w sumie 2 cięcia i 2 dodatkowe "dziurki". Główne, to najbrzydsze/najrozleglejsze cięcie jest z przodu i biegnie do boku nóżki i ma długość max. 10 cm. Drugie jest prawie z tyłu nogi i jest niemalże niewidoczne, choć długie chyba na 5 cm. Te 2 wspomniane dziurki, to miejsce na podbiciu pięty, którymi wprowadzano te druty, które we środę mu wyjęto. Było czuć wyraźnie pod palcami coś twardego i wcale nie cienkiego.... brrr.
Ogólnie według mnie noga wygląda nieźle, choć sądząc po reakcji pani Halinki, mogłaby wyglądać o wiele lepiej .
Zrobiłam kilka zdjęć blizn i nogi, bo chciałam Wam pokazać, ale jak je zobaczyłam na kompie, to stwierdziłam, że są paskudne i absolutnie do publicznego pokazywanie się nie nadają...
Ale sam Bysiek szczęśliwy przez chwilę bez gipsu, jest jak najbardziej do pokazania, więc proszę bardzo:
I jeszcze bardziej szczęśliwy, bo przez jedną noc (od 21 marca) mógł spać tak, jak uwielbia, czyli na brzuchu z nogami "jak mu się zachce" ....
We środę rano, już o 7.45 zabrali go na blok operacyjny.... i po godzinie był znowu ze mną na sali.
Ale niestety znowu zakuty w gips na kolejne 6 tygodni .
Pocieszające jest to, że teraz gips jest do kolana i może swobodnie zginać nogę. Możemy także rozpocząć rehabilitację i próbować stawać na nogach i normalnie obciążać obydwie. Czyli jeśli Bysiek byłby w stanie utrzymać równowagę w tym gipsie, to może próbować chodzić .
Na razie marnie to wygląda, ale jest dwie doby od zabiegu, więc zobaczymy jak sprawy się rozwiną.
Cieszę się, że jesteśmy po i najważniejsze, że wszystko jest dobrze .
1 komentarz:
Dużo zdrówka dla Bysia :-))
Pozdrawiam
Gabrycha
Prześlij komentarz