No może nie "należy się", ale wypada tulipana dostać w tym dniu i tym bardziej cieszy mnie to "święto", że to moje ulubione kwiatki i nie wyobrażam sobie, że miałabym nie dostać choćby kilku....
Dostałyśmy z Olką sporo tulipanów (oczywiście od naszych domowych panów najwięcej) i świętowałyśmy z lodami przed telewizorem oglądając po raz kolejny "Mamma mia!".
Bysiek oczywiście też zażądał lodów i to w niecodziennej wersji, bo ogłosił: "ja też chcę w kucharku" (miało być w pucharku), więc wylegiwaliśmy się i obżeraliśmy wspólnie.
Dostałyśmy dwa tulipany, które mają dodatkowe pączki na łodydze... śmiesznie to wygląda, ale odmiana jakaś dziwna, bo krótki kwiat a szeroko kwitnie.
A już poza tulipanami i dniem kobiet, tak sobie myślę... minęły dwa tygodnie od operacji i gdyby nie gips na nodze, to chyba nikt z nas już by o niej nie pamiętał. Jakie to dziwne... człowiek przed zabiegiem strasznie się denerwuje, a potem... pstryk i zapomina, jeśli nic złego się nie dzieje.
U nas nic złego się nie dzieje, poza tym, że palce w zagipsowanej nodze ciężko umyć i nakremować, a skóra pomiędzy paluszkami już popękana jest i rany zaczynają się robić.... Ale damy radę, bo nie ma innego wyjścia, a przecież podobne problemy mieliśmy dwa lata temu po pierwszej operacji.
2 komentarze:
Na rany Iruxol Mono, a zamiast dorosłego
palca pomiędzy Byśkowe paluszki - do mycia i osuszania złożony na pół płatek do demakijażu, a do kremowania i ew. "maszczenia" czy żelowania wacik na patyczku. ;)
Tulipany cudne, dzieciory jakby doroślejsze...
Pozdrówka, buziaki.
Dzięki Martku za wszelkie rady... spróbujemy, bo boję się o te paluchy bardzo... :)
Całusy.
Prześlij komentarz