Jestem, choć bardzo rzadko w sieci i nie w domu a nad morzem. No ale jestem.
Zaczęły się nam wakacje i jak co roku dwa tygodnie spędzamy na pseudo turnusie w Międzywodziu.
To już prawie jak tradycja....
A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że jak tu docieramy po tych paru ładnych godzinach jazdy, to i tak czujemy się jak w domu. Nie ma tego typowego podniecenia które czuje się jadąc w nowe miejsce, nie ma chyba niczego co by nas zdziwiło, sklepy te same, pokoje te same itd.
A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że jak tu docieramy po tych paru ładnych godzinach jazdy, to i tak czujemy się jak w domu. Nie ma tego typowego podniecenia które czuje się jadąc w nowe miejsce, nie ma chyba niczego co by nas zdziwiło, sklepy te same, pokoje te same itd.
Najważniejsze jednak jest to, że dają nam jeść, nie każą sprzątać i zmywać.
Jednak nie dom, tylko wakacje.
Pogoda jak na razie bardzo nam dopisuje, dzieciaki siedzą w morzu, a na słońcu im za gorąco... przesyt po kilku dniach???? Być może.
Nowy, wakacyjny image.
Bysiek próbuje pływać z fajką i maską.
Tu zmarznięty
Luśka, coraz strasza, coraz bardziej poważna, coraz mniej dziecinna - częściej z nami na leżaku niż z dziećmi w piachu czy w wodzie.... czas leci.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, ciepło, wakacyjnie!
3 komentarze:
Ola!!!! no masakra!
Bysiek... kto Ci stajla narzucił nowego?:)
Rumuny z Rzeszowa pozdrawiają tych nad morzem! :)
Bawcie się dobrze :)
Szyszko, pozdrawiamy i my :)
Anonimowemu dziękujemy :)
Prześlij komentarz