Cóż za pustka.
Na blogu cisza, bo jakaś nieszczęsna chandra mnie ogarnęła, jesienna chyba.
Teraz to nawet jest ok, ale tydzień wcześniej... miałam bardzo "zły". Na szczęście minął i jest lepiej, z nadzieją na opcję "jeszcze lepiej" .
W kwestii Byśkowego zdrowia jest spokojnie, bo mimo chłodniejszej aury całkiem nieźle się trzyma. Co prawda kaszle i czasem katar się pojawia, ale walczy dzielnie i lekarzy nie odwiedzamy zbyt często.
W najbliższy poniedziałek mamy rutynową kontrolę u laryngologa - audiologa w Krośnie i mam nadzieję, że na tamtym polu też wszystko jest oki. Poczekamy zobaczymy.
Ja troszkę zaniemówiłam i chrypię, ale poz tym trzymam się i nawet biegać się uczę . Dosłownie uczę się, bo wyznaczyłam sobie krótką trasę do pokonywania (jak najczęściej), ale na razie głównie ją przechodzę, zamiast przebiegać niestety. Lata nic nierobienia w tej kwestii dają o sobie znać.
Dużo rozmów podejmujemy na temat uprawiania sportów i możliwości wyboru odpowiedniej dla niepełnosprawnych dyscypliny. Niedawna nasza rozmowa na temat handbike`a:
Bysiek: "mamo, ale kupicie mi tego handbajka?"
mama: "zobaczymy Bysiek, to zależy od tego ile będzie kosztował no i musimy poczekać żebyś jednak trochę podrósł do jazdy nim i trenowania"
Bysiek; "a ile on będzie miał kół?"
mama: "trzy"
Bysiek: "oooo, to dobrze, bo jak będzie miał dwa, to ja nie będę nim jeździł, bo nie dam rady"
mama: "no jak miałby mieć dwa??? przecież to rower dla osób niepełnosprawnych"
Bysiek: "coooooo? to handbajek jest dla niepełnosprawnych???? ale super!!!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz