Byliśmy w Krośnie.
Nie pamiętam kiedy (jeśli w ogóle) się zdarzyło, żebyśmy załatwili badania słuchu i wizytę u lekarza w ciągu jednej godziny.... no przyznam, że byłam w szoku. Pozytywnym ma się rozumieć
Zarówno badania jak i kontrola wypadły pozytywnie a co za tym idzie mamy nakaz pokazania się ponownie dopiero za pół roku, jeśli oczywiście do tego czasu nic złego nie będzie się działo. No a przecież nie będzie.
W drodze powrotnej, korzystając z pięknej pogody i wolnego czasu (który mieliśmy spędzić w poczekalni u lekarza) zatrzymaliśmy się w Czarnorzekach, gdzie znajduje się Rezerwat Przyrody Prządki.
Mieliśmy podejść pod same Prządki, ale Bysiek pamiętając prządkową legendę (o dziewczynach, które zostały zamienione w skały za przędzenie lnu w święto), tuż pod tabliczką informującą nas o rezerwacie, sam zamienił się w skałę oznajmiając mi z płaczem w oczach, że dalej nie pójdzie bo się boi... No i ani prośbą go, ani groźbą. Nie i już. Dlatego pstryknęłam dwa zdjęcia telefonem i tyle tylko mamy do pokazania, bo tchórz ukryty w moim dziecku wygrał.
Za to lody i kawa poprawiły nam humor...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz