piątek, 18 kwietnia 2014

Hmmm.... ku samodzielności!

Niełatwy temat, ale po ostatnim turnusie doszłam do wniosku, że warto spróbować wywnętrzyć się trochę, bo może dzięki temu ktoś spróbuje odrobinę szerzej otworzyć oczy na problem.

Od razu muszę zaznaczyć że dziś będzie wyłącznie do rodziców dzieci niepełnosprawnych - taki sobie apel do rodziców dzieci N.
Zawsze myślałam że to co robię i jak robię, jest walką o to żeby Bysiek był samodzielny - to przecież jedna z ważniejszych w jego życiu rzeczy do osiągnięcia!
A Łukasz  (usamodzielniacz z 3 Koron) uświadomił mi, że głównym powodem dla którego dzieciaki N (te oczywiście które są w stanie być samodzielne) niewiele robią same, są ich rodzice.
Rodzice, tacy jak ja czy Ty - którzy nie zgadzamy się na tą samodzielność niekoniecznie robiąc to świadomie. Zakładamy dziecku klosz "biedności i bezpieczeństwa" i walczymy by przypadkiem spod tego klosza nie wysunęło nosa, nie mówiąc już o wyjściu spod niego....
Boimy się że: "za wcześnie, nie dojrzał, nie da rady, przecież jest jeszcze taki mały". 
To nic że inne dzieci w wieku tego naszego robią samodzielnie dwadzieścia różnych rzeczy... nasze wciąż ma na to czas.
Ja też tak myślałam jeszcze miesiąc temu. 
Ale zmieniłam zdanie patrząc na to, jakie postępy robi przymuszony do samodzielności Bysiek. Zapytacie pewnie dlaczego przymuszony? Dlatego, że jemu było wygodnie z tym jak było. Nie musiał wiele, rodzice go obsługiwali i było git. 
Musiałam go zmusić - wytłumaczyć i pokazać że umie te wiele rzeczy zrobić sam i że to świadczy o tym jakim dużym chłopakiem już jest.
Zrozumiał, uwierzył i choć nie zawsze z ochotą i czasem z ociąganiem lub marudzeniem robi to co trzeba. Sam.

Wiem że to trudne, ale spróbujcie dać dziecku więcej do robienia przy sobie samym, niech wie że ma się sam ubrać, umieć sobie zrobić kanapkę, posprzątać po sobie i inne takie.
Zmuście się do tego, żeby pozwolić swojemu dziecku być samodzielnym od dziś!
Bo z każdym kolejnym dniem będzie coraz trudniej oduczyć dziecko pewnych przyzwyczajeń a im starsze dziecko i im dłużej rodzic!!!!! przyzwyczajony, tym trudniej nawyki zmienić. Cieszę się że mi w porę to uświadomiono.

Powodzenia!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Uhuhu!!! Brzmi jak wykład "matki liderki" ;). A tak na serio, zapisałam Igora wczoraj na obóz Far.
Mokrych jajek i spokojnych świąt.
K.

Unknown pisze...

Pani Kaju...
Na wstępie ogromne Gratulacje i podziękowania, za trud i chęć usłyszenia i otworzenia się na nowe, często trudne przemyślenia. Postrzeganie własnego dziecka z innego punktu widzenia to nic innego jak walka z samym sobą... Nie będę się rozpisywał głębiej bo słowa i tak za wiele nie zdziałają. Czyny, przede wszystkim. Podsumuję jednym zdaniem. Chcesz by dziecko nie czuło się ON, traktuj je jak sprawne... Życzę aby każdy przełożył sobie te zdanie na tylko dwa zadania wobec dziecka. Pamiętajmy, że niepełnosprawność siedzi w głowie a nie w dysfunkcji. Ł.S

KajaS pisze...

Sama wiesz dobrze jaka ze mnie matka liderka ;)
A decyzji o obozie gratuluję!

KajaS pisze...

Zapomniałam odwzajemnić życzenia. Wszystkiego dobrego na Święta!

KajaS pisze...

Panie Łukaszu, myślałam że my na Ty jesteśmy....
Moje dziecię chyba jednak nie jest N jeśli faktycznie niepełnosprawność jest w głowie :) Na szczęście!
A poza tym mam nadzieję że te nasze rozmowy o samodzielności przełożą się u nas na praktykę głównie. Bardzo chcę żeby Bysiek był samodzielny ;)
Dzięki bardzo za otwarcie oczu i stawianie mnie do pionu :)