niedziela, 6 kwietnia 2014

Turnusu tydzień pierwszy

Znowu turnus, znowu daleko od domu, bo znowu w Garbiczu w 3 Koronach.

I tak sobie myślę teraz na ciepło (na szczęście nie jest to już na gorąco) że gdybym miała dziś opisać ośrodek, swoje z niego wrażenia i panujące tu zwyczaje - nie byłby to dobry post, a już na pewno nie byłaby to dobra reklama... niestety.
To nasz 6 tu pobyt i pierwszy kiedy mnie tu coś naprawdę wpieniło i totalnie zawiodło.
Bez sensu trochę to wszystko piszę, bo na razie nie chcę wyjaśniać o co chodzi żeby faktycznie niepotrzebnie antyreklamy nie robić, porozmawiam sobie z "górą" może rozjaśnią pewne moje wątpliwości i wtedy na spokojnie tu też wszystko napiszę.
Jedno jest pewne, nie chodzi o rehabilitację, która wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Czasem boję się że nastąpi taki dzień, kiedy nie będę z niej zadowolona. Brrr.

Muszę napisać, że drugiego dnia ćwiczeń miałam rozmowę z reh. prowadzącym który uświadomił mi że Byśka możliwości są obecnie na granicy wyczerpania. Podobno osiągnął już tak wiele, że stan w jakim teraz jest, sposób w jaki chodzi i ogólnie wszystko to co potrafi zrobić jest bardzo ale to bardzo zadowalające. Ponieważ niewiele da się na razie popchnąć do przodu, trzeba się skupić na utrzymaniu i wzmacnianiu tego co osiągnięte.
Z jednej strony słowa te cieszą, a z drugiej żal odrobinkę bo chciałoby się jeszcze....


Zdjęć nie robię dużo, ale z tych niewielu mam dość dużo do pokazania.

ergo - ulubione





hipo







stymulacja chodu



przygotowanie


do...



reszta:

słodki Sherlock


miłość do wody i basenu jest nadal


na lustrze malowane


obowiązki to obowiązki


mięśnie będą jak ze stali


Koniec dnia, koniec tygodnia i koniec wpisu

Pozdrawiam serdecznie!


Brak komentarzy: