piątek, 23 stycznia 2009

Niedziela

Na Sylwestra mieliśmy jechać, wraz z dwoma innymi zaprzyjaźnionymi rodzinkami (jedna rodzinka z Krakowa i jedna z Rzeszowa, tak jak my), do znajomych do Nowej Soli.... kawał drogi jak nie wiem co , ale baaaardzo lubimy tam jeździć.
Niestety niektóre z dzieciaków które miały się tam spotkać poprzeziębiały się i uznaliśmy, że spotkanie odłożymy na inny termin. W przeddzień Sylwestra zgadaliśmy się z Krakusami, że możemy do nich przyjechać, ale postanowiliśmy jednak zostać w domku. Za to powiedziałam im, że jak tylko trafi nam się jakiś wolny weekend, to wybierzemy się do nich z wizytą....

No i właśnie w sobotę wieczorkiem zadzwoniłam do Marty, że mamy wolną niedzielę i jeśli do Krakowa nie przyjedziemy, to będziemy się baaaardzo nudzić... Marta, to kobitka bardzo gościnna, więc od razu kazała nam pakować "zapasowe pampki" i przyjeżdżać.

Więc w niedzielę przed południem pojechaliśmy do Krakowa.
Najpierw oczywiście pojechaliśmy do Parku Wodnego , ponieważ nigdzie w naszej okolicy, a być może, że i w całym podkarpackim województwie, nie ma basenu z takimi atrakcjami. Bysiek może tu sobie łazić na kolanach i swobodnie wchodzi do wody i wychodzi z niej, kiedy chce.... Ola targała go ze sobą na zjeżdżalnie, a Marek łapał ich na dole.... Ja siedziałam za szybą i obserwowałam ich zabawy.... Ze zgrozą myślałam (jak się okazało słusznie z resztą) o wyglądzie Byśkowych nóg po tej zabawie. Wyglądało to tak, jakby Krzyś w róże wpadł.... Na szczęście dziś już mogę napisać, że rany zadziwiająco szybko się wyleczyły.

Na obiadek zaproszeni byliśmy do Martkowej rodzinki. Było super! Obiadek pyszny, kawusia i ciasteczka także no i pogaduchy pierwsza klasa... Dzieciaki, czyli nasza dwójka i Asia, też się za sobą stęskniły, bo zabawa nieźle im szła. No ale nie ma się co dziwić.... Poprzednim razem widzieliśmy się w sierpniu, więc to już prawie pół roku temu :)
Wieczorkiem zapakowałyśmy się z Martą do autka i pojechałyśmy odpocząć od rodzin, buszując po sklepie IKEA , którego także bliżej nas nie ma.

Do domku wróciliśmy w nocy, ale takie wypady raz na jakiś czas bardzo dobrze człowiekowi robią... jeśli oczywiście się to lubi.
Martek, bardzo dziękujemy za gościnę i mam nadzieję, że uda nam się niedługo spotkać znowu
Ponieważ aparatu niestety nie wzięliśmy, to korzystamy z fotek Marty :)

Bysiek z Asiolkiem :)

darmowy hosting obrazków

Pałaszowanie ciasteczek czekoladowych

darmowy hosting obrazków

Pod ławą u cioci w salonie

darmowy hosting obrazków



Brak komentarzy: