Chyba z tchórzostwa pojechałam do szpitala dopiero w niedzielę, kiedy wiedziałam już, że Krzyś jest wybudzony i nie ma zagrożenia życia...
Niepotrzebnie wątpiłam w swoje uczucia, bo wszystko było w porządku. Wzięłam go na ręce, przytuliłam i pokochałam z całego serca... a w środę pozwolono mi go karmić... 😊
Niepotrzebnie wątpiłam w swoje uczucia, bo wszystko było w porządku. Wzięłam go na ręce, przytuliłam i pokochałam z całego serca... a w środę pozwolono mi go karmić... 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz