Po ubiegłym wariackim tygodniu, przyszedł spokojny.
Mamy o wiele więcej czasu, żadnych dodatkowych wizyt poza rehabilitacją no i pogoda dopisuje.
Bysiek kaszle, ale już nie tak paskudnie jak wcześniej i nie tak intensywnie. Być może faktycznie remont był przyczyną takiej reakcji. Zobaczymy jak będzie dalej. W każdym bądź razie na zdrówko w rodzinie narzekać nie możemy, bo jest OK.... Tylko ta nóżka Byśkowa nie daje mi spokoju. Martwię się trochę, ale mam nadzieję, że nowe łuski pomogą, a przynajmniej dadzą odpocząć tym miejscom, które obecnie narażone są na ucisk. W tej chwili odgniecenia poważne są w dwóch miejscach i na razie ciężko je wyleczyć, bo Bysiek stale w ciągu dnia chodzi w łuskach. No nic.
Dwie Bysiolowe anegdotki z ostatnich dni...
Marek był w łazience, a Bysiek siedział pod drzwiami i usiłował dostać się do niego:
Bysiek - "tato, otósz Cisiowi"
Marek udaje, że nie słyszy i milczy.
Bysiek - "tato, otósz Cisiowi! Sysys?" - trochę głośniej.
Marek nadal milczy.
Bysiek - "tato! Otósz Cisiowi! ZOZUMIES??" - tu już było bardzo głośno.
Marek otworzył drzwi i pokornie powiedział "rozumiem, rozumiem"
*
Zadzwonił do drzwi listonosz, podpisałam polecony i zamknęłam drzwi.
Bysiek - "kto to był?"
mama - "pan listonosz"
Bysiek - "listonosz??"
mama - "tak, listonosz. Przyniósł mamusi listy."
Bysiek - "jak nazywa sie?"
mama - "listonosz?"
Bysiek - "tak. Jak nazywa sie?"
mama - "nie wiem Bysiolku jak nazywa się nasz listonosz. Pan listonosz i już."
Bysiek zastanowił się chwilkę i powiedział: "hmmm, listonosz.... pewnie nazywa sie.... PAT!" (jakby ktoś nie był wtajemniczony, to dodam, że jest taka kreskówka dla dzieciaków pt. "Listonosz Pat")
I trzy śliczne fotki z ostatnich dni....
Mamy o wiele więcej czasu, żadnych dodatkowych wizyt poza rehabilitacją no i pogoda dopisuje.
Bysiek kaszle, ale już nie tak paskudnie jak wcześniej i nie tak intensywnie. Być może faktycznie remont był przyczyną takiej reakcji. Zobaczymy jak będzie dalej. W każdym bądź razie na zdrówko w rodzinie narzekać nie możemy, bo jest OK.... Tylko ta nóżka Byśkowa nie daje mi spokoju. Martwię się trochę, ale mam nadzieję, że nowe łuski pomogą, a przynajmniej dadzą odpocząć tym miejscom, które obecnie narażone są na ucisk. W tej chwili odgniecenia poważne są w dwóch miejscach i na razie ciężko je wyleczyć, bo Bysiek stale w ciągu dnia chodzi w łuskach. No nic.
Dwie Bysiolowe anegdotki z ostatnich dni...
Marek był w łazience, a Bysiek siedział pod drzwiami i usiłował dostać się do niego:
Bysiek - "tato, otósz Cisiowi"
Marek udaje, że nie słyszy i milczy.
Bysiek - "tato, otósz Cisiowi! Sysys?" - trochę głośniej.
Marek nadal milczy.
Bysiek - "tato! Otósz Cisiowi! ZOZUMIES??" - tu już było bardzo głośno.
Marek otworzył drzwi i pokornie powiedział "rozumiem, rozumiem"
*
Zadzwonił do drzwi listonosz, podpisałam polecony i zamknęłam drzwi.
Bysiek - "kto to był?"
mama - "pan listonosz"
Bysiek - "listonosz??"
mama - "tak, listonosz. Przyniósł mamusi listy."
Bysiek - "jak nazywa sie?"
mama - "listonosz?"
Bysiek - "tak. Jak nazywa sie?"
mama - "nie wiem Bysiolku jak nazywa się nasz listonosz. Pan listonosz i już."
Bysiek zastanowił się chwilkę i powiedział: "hmmm, listonosz.... pewnie nazywa sie.... PAT!" (jakby ktoś nie był wtajemniczony, to dodam, że jest taka kreskówka dla dzieciaków pt. "Listonosz Pat")
I trzy śliczne fotki z ostatnich dni....
4 komentarze:
Co za wstętne dziecie, w mamusię się wdało chyba i tatusiowi "pogazetkować" nie daje ;)
Scenka z Listonoszem genialna :)))
Zapamiętaj mamusiu na przyszłość, że strażak się nazywa Sam :))))
Całusy.
:) i o tym,ze listonosz ma kota.."kot i Pat przyjaciele od lat" :)
fotki cudaczne,a ta fontanna to chyba nie "nasza" prawda?
Kasiu, zapamiętam choć nie wiem, czy w danym momencie będę na tyle inteligentna, żeby zakapować ;)
Aniu, fontanna rodzima z parku na Pułaskiego...
Ja poproszę więcej tekstów Bysia:D
Bo mnie rozbrajają:P
Prześlij komentarz