Od trzech lat moja siostra (dzięki Baśka!) organizuje rajd dla zaprzyjaźnionych rodzin.
Spotykamy się wspólnie z dzieciakami (w tym roku było nas 41 osób) w wyznaczonym miejscu i terminie, przygotowani na świetną zabawę, dobrą jeśli się uda pogodę i super towarzystwo.
No i tym razem dopisało nam wszystko, niestety bez pogody.
A nie powiem, jak się idzie z dziećmi w górki (nawet te niewielkie, bo trasa dostosowana jest dla dzieci) to pogoda bardzo się przydaje. Można spokojnie wtedy zrobić przerwę na odpoczynek, kanapki i nabranie nowych sił. Poza tym o wiele fajniej się idzie jak nie leje za kołnierz, widać wszystko dobrze i w butach sucho....
Ale rajd się odbył mimo pogody.
I prawda jest taka, że gdyby lało od rana, to w trasę nikt by nie szedł. Rano zdradziecka pogoda dała nam nadzieję, na przyzwoite warunki do wędrówki, tymczasem po godzinie marszu zaczął padać drobniutki deszczyk, który z czasem zamiast się skończyć, rozpadał się na dobre.
Oczywiście część ekipy rajdu, która pod opieką miała młodsze dzieciaki, nie poszła w daleką trasę, tylko taką godzinną właśnie, więc można napisać, że my (4 dorosłych i 5 dzieci) wróciliśmy do schroniska w odpowiednim momencie.
Cała grupa naszych wytrwałych turystów wróciła do schroniska w sam raz na zamówiony obiadek na 16.30 w stanie całkowicie przemoczonym, a niektóre dzieciaki złe jak osy...., bo: "trasa za długa, lało okropnie, było brzydko i głupio...."
Ponieważ schronisko ma zadaszone miejsce grilowe, a pogoda wieczorem nadal nie była pewna, to pod zadaszeniem rozpaliliśmy ognisko i wieczorne śpiewanie udało się znakomicie, także umęczonym dzieciom, które spać nie chciały iść, tylko do nocy biegały po podwórku.
A w niedzielę, kiedy słoneczko jasno świeciło humory wszystkim dzieciakom dopisywały i planowane na rano plenerowe gry i zabawy, odbyły się udały!
Schronisko "Hajstra" w Hucie Polańskiej mogę serdecznie wszystkim polecić.
Warunki świetne (akurat my mieliśmy pokój z łazienką), wręcz hotelowe, zamówione obiady pyszne, a po trasie jak wszystkie ciuchy były przemoczone, to na naszą prośbę właściciele schroniska mimo czerwca, włączyli ogrzewanie.
Dojazd do schroniska jest średni, bo to prawie koniec świata, ale ogromnym plusem było to, że telefony komórkowe z żadnej sieci nie mają tam zasięgu. Tak więc wszyscy mieli całkowity spokój w ten weekend.
Zapomniałabym napisać, że Fasola zakończyła na tym rajdzie zdobywanie odznaki PTTK "Siedmiomilowe Buty" i na zdobytym w deszczu szczycie Baranie, otrzymała swoją pierwszą odznakę turystyczną, z której oczywiście bardzo się cieszy....
Teraz proszę o wyrozumiałość, ponieważ ja bardzo lubię fotki pstrykać, więc z pośród zrobionych ok. 200, ograniczyłam się mocno i wybrałam te, które chcę pokazać tutaj, mimo iż nie jest to fotoblog.....
Olka w samochodzie. Jedziemy na rajd.
Dzieciaki w pierwszy wieczór, prawie gotowe do spania.
Gotowi do trasy...
Pod kościołem w Hucie Polańskiej
Olka (w zielono-czarnej kurtce, ta najmniejsza) w deszczu, na trasie na Baranie....
Niedziela, słoneczko, huśtawka....
Barwinek, po słowackiej stronie wieża widokowa.
Chmury, które w mojej bibliotece fotograficznej znajdują się w dużej ilości.... (bardzo lubię fotografować chmury)
Zyndranowa, a właściwie mostek na malutkim strumyczku w tej miejscowości.... Bysiek z Kinią.
Dukla w parku, gdzie stoją czołgi i działa.
Co tam siedzi?
Rzeszówek już droga powrotna
O tym, jak Kinia kocha Krzysia....
Zachód słońca w Rzeszowie....tej samej niedzieli.
Spotykamy się wspólnie z dzieciakami (w tym roku było nas 41 osób) w wyznaczonym miejscu i terminie, przygotowani na świetną zabawę, dobrą jeśli się uda pogodę i super towarzystwo.
No i tym razem dopisało nam wszystko, niestety bez pogody.
A nie powiem, jak się idzie z dziećmi w górki (nawet te niewielkie, bo trasa dostosowana jest dla dzieci) to pogoda bardzo się przydaje. Można spokojnie wtedy zrobić przerwę na odpoczynek, kanapki i nabranie nowych sił. Poza tym o wiele fajniej się idzie jak nie leje za kołnierz, widać wszystko dobrze i w butach sucho....
Ale rajd się odbył mimo pogody.
I prawda jest taka, że gdyby lało od rana, to w trasę nikt by nie szedł. Rano zdradziecka pogoda dała nam nadzieję, na przyzwoite warunki do wędrówki, tymczasem po godzinie marszu zaczął padać drobniutki deszczyk, który z czasem zamiast się skończyć, rozpadał się na dobre.
Oczywiście część ekipy rajdu, która pod opieką miała młodsze dzieciaki, nie poszła w daleką trasę, tylko taką godzinną właśnie, więc można napisać, że my (4 dorosłych i 5 dzieci) wróciliśmy do schroniska w odpowiednim momencie.
Cała grupa naszych wytrwałych turystów wróciła do schroniska w sam raz na zamówiony obiadek na 16.30 w stanie całkowicie przemoczonym, a niektóre dzieciaki złe jak osy...., bo: "trasa za długa, lało okropnie, było brzydko i głupio...."
Ponieważ schronisko ma zadaszone miejsce grilowe, a pogoda wieczorem nadal nie była pewna, to pod zadaszeniem rozpaliliśmy ognisko i wieczorne śpiewanie udało się znakomicie, także umęczonym dzieciom, które spać nie chciały iść, tylko do nocy biegały po podwórku.
A w niedzielę, kiedy słoneczko jasno świeciło humory wszystkim dzieciakom dopisywały i planowane na rano plenerowe gry i zabawy, odbyły się udały!
Schronisko "Hajstra" w Hucie Polańskiej mogę serdecznie wszystkim polecić.
Warunki świetne (akurat my mieliśmy pokój z łazienką), wręcz hotelowe, zamówione obiady pyszne, a po trasie jak wszystkie ciuchy były przemoczone, to na naszą prośbę właściciele schroniska mimo czerwca, włączyli ogrzewanie.
Dojazd do schroniska jest średni, bo to prawie koniec świata, ale ogromnym plusem było to, że telefony komórkowe z żadnej sieci nie mają tam zasięgu. Tak więc wszyscy mieli całkowity spokój w ten weekend.
Zapomniałabym napisać, że Fasola zakończyła na tym rajdzie zdobywanie odznaki PTTK "Siedmiomilowe Buty" i na zdobytym w deszczu szczycie Baranie, otrzymała swoją pierwszą odznakę turystyczną, z której oczywiście bardzo się cieszy....
Teraz proszę o wyrozumiałość, ponieważ ja bardzo lubię fotki pstrykać, więc z pośród zrobionych ok. 200, ograniczyłam się mocno i wybrałam te, które chcę pokazać tutaj, mimo iż nie jest to fotoblog.....
Olka w samochodzie. Jedziemy na rajd.
Dzieciaki w pierwszy wieczór, prawie gotowe do spania.
Gotowi do trasy...
Pod kościołem w Hucie Polańskiej
Olka (w zielono-czarnej kurtce, ta najmniejsza) w deszczu, na trasie na Baranie....
Niedziela, słoneczko, huśtawka....
Barwinek, po słowackiej stronie wieża widokowa.
Chmury, które w mojej bibliotece fotograficznej znajdują się w dużej ilości.... (bardzo lubię fotografować chmury)
Zyndranowa, a właściwie mostek na malutkim strumyczku w tej miejscowości.... Bysiek z Kinią.
Dukla w parku, gdzie stoją czołgi i działa.
Co tam siedzi?
Rzeszówek już droga powrotna
O tym, jak Kinia kocha Krzysia....
Zachód słońca w Rzeszowie....tej samej niedzieli.
5 komentarzy:
juz mi sie wyobraźnia pobudziła,dokłądając opis Marka z pobytu w schronisku..na jaki biwak bysmy tam mogli pojechac,ale sam koszt dojazdu przerósłby chyba harcerskie możliwości-rodziców:).
mam nadzieje,ze uda sie was kiedys porwac na biwak setkowy.
a zachód słońca-szał! :)
pozdrowionka
A.
O jak ja lubie takie wpisy:D
Pogoda chyba nikomu się na łikend nie udała więc nie jesteście sami:P
Gratulacje dla Fasoli!
Chainic
Dzięki Wam dziewczynki :)
Jak ja Ci Kajka czasem zazdroszczę tego "ROdzinnowania" że tak powiem:)
Swietny wyjazd.
Buziaki dla ekipy:)
ps: a często Cie tu podczytuję;)
Basia Piotrowska
Basiu, serdecznie zapraszamy na rajd w przyszłym roku... A rodzinnie jest, bo wiesz... moja mama ma już 6 wnuków. Na rajdzie miała 28 takich przysposobionych i każdy ma pozwolenie na wołanie do niej "babciu"...
Prześlij komentarz