czwartek, 27 stycznia 2011

Urolog i ortopeda (styczniowe wizyty)

Urolog

Wizyta planowana..... w zasadzie po prostu kontrolna. 
Kilka dni wcześniej zrobiliśmy badanie ogólne i posiew moczu. Wyniki prawidłowe. Bardzo się cieszę, bo czasem przy cewnikowaniu zdaje mi się, że coś jest nie tak i martwię się, żeby nie powtórzyła się historia sprzed 4 lat, kiedy wyniki badań wciąż wskazywały oporne bakterie. Wtedy pomógł dopiero szpital.... na szczęście okazało się, że pomógł bardzo skutecznie, bo od tamtego czasu mamy spokój
Badanie USG nerek, też prawidłowe. 
Pewnie w maju czeka nas kolejna urodynamika, a po niej (ustawienie aparatu zależne jest od wyników badania) od nowa zabiegi elektrostymulacji pęcherza.
Ustawione leki mam podawać bez zmian, bo jak na razie spełniają dobrze swoje cele. 
Wygląda więc na to, że w strefie urologicznej mamy dość ustabilizowaną sytuację, na razie.

Przy okazji napiszę, że wreszcie mam sklep w Rzeszówku, w którym mogę zrealizować wniosek i na pieluchy i na cewniki! W dodatku i pieluchy i cewniki są takiej firmy jaką lubię . I za dobre pieniądze.  W sumie jest to mała rzecz, ale bardzo cieszy. Nie muszę krążyć przez miasto szukając tego, co chcę kupić, tylko za jednym razem mam czego potrzebuję!


Ortopeda

Ponieważ jak już wiecie mamy nowe ortezy, to wypadało pokazać się u naszego doktora ortopedy.
Jak zwykle w przychodni.... dziki tłum, więc jak zwykle przybyliśmy jako ostatni . No i jak zwykle pielęgniarka nas za to skrytykowała, więc po zleceniu zrobienia zdjęcia, mieliśmy być przyjęci na oddziale już, bo pan doktor więcej pacjentów nie miał i nie będzie czekał tylko na nas
Ale przed wyrzuceniem nas na RTG, nogi oglądnął... i w ortezach i bez, oglądnął kręgosłup i powiedział, że ogólnie wygląda to nieźle, ale musimy pstryknąć kolejną fotkę. 
Fotkę pstryknęliśmy, ale do pana doktora już się nie dostaliśmy, bo był na bloku operacyjnym, a my po godzinie mieliśmy dość czekania.
Za to we czwartek wpisałam się na "prywatę", gdzie spokojnie zdjęcie oglądnął stwierdzając, że jest lepiej i że czas najwyższy zdjąć gips. Na stałe! 
Przyznam, że (o dziwo) ta rewelacja nie wywołała we mnie fali radości, a tylko obawę, czy aby na pewno pan doktor jest pewny i się nie myli....
Oczywiście o wszystkich obawach powiedziałam, ale usiłował mnie przekonać, że gips był tak długo na wszelki wypadek, po tych jego komplikacjach z niewiadomych przyczyn.
Za to pan doktor plusa dostał od nas, bo kasy za wizytę nie wziął (po raz kolejny)
Doszłam do wniosku, że mam ograniczone nieco zaufanie do ortopedów i chyba ze strachu Bysiek jeszcze przez parę dni chodził w gipsie.

Jednak ze względu na koszmarną postawę i styl chodzenia, spowodowane przez tyle czasu w gipsie właśnie, wreszcie porzuciliśmy go na stałe. Czy dobrze? Pojęcia nie mam, ale chcę.... i muszę wierzyć w to, że dobrze robimy.
Oczywiście na samym przekonaniu nie zostaniemy, bo czekamy na kontrolę w Warszawie i kto wie, może zdecydujemy się pokazać te nogasy jeszcze komuś innemu. 
Na razie Bysiek chodzi i trochę ćwiczy w nowym sprzęcie. 
Niestety tylko trochę ćwiczy (w Rosenkranzu zalecono nam intensywne ćwiczenia w ortezach), bo akurat teraz w naszym ośrodku rehabilitacyjnym urlopy są i to trochę, to tyle co ja z nim zrobię w domu. 
Ale już za kilka dni czeka nas wytężenie sił, bo jedziemy na turnus rehabilitacyjny na Śląsk. Może tam spróbują Byśka ustawić do pionu i na nowo pokażą jak i co.... 

Dobrej nocy wszystkim

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Już nie możemy się Was doczekać :D
O.

Anonimowy pisze...

Zegnaj gipsie!
B.P/

Szyszka pisze...

a nic o Śląsku nie wspominałaś:)
dobrze,bardzo dobrze,ze gipsu nie ma i pęcherz cacy!trzymam kciuki wiec za Śląsk!
Ulotki podane dalej;)

KajaS pisze...

:) Całusy dla Was dziewczyny :)