poniedziałek, 31 stycznia 2011

W drogę...

Zaglądnęłam na chwilkę dosłownie do sieci, żeby zapłacić rachunki i pożegnać się z Wami na dwa tygodnie.
Dosłownie za parę godzin jadę z Byśkiem do Sosnowca na turnus rehabilitacyjny.....
Mam ogromną nadzieję, że tamtejsza kadra będzie potrafiła pomóc Byśkowi wyzbyć się tego okropnego nawyku krzywego stania i chodzenia "pogipsowego". 
A przede wszystkim mam nadzieję, że będą potrafili tak go zagadać, żeby w ogóle chciał ćwiczyć.
Bo jak wiadomo, ostatnimi czasy kiepsko z tym u niego ;)

Martwi mnie trochę sprawa, zawalenia 8 godzin angielskiego, bo zdaję sobie świetnie sprawę z tego, że z moimi umiejętnościami posługiwania się tym językiem, mogę mieć ogromne problemy z nadrobieniem zaległości.... ale cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze!

Ola zostaje z Markiem i dziadkami, którzy będą ją zawozić i odbierać ze szkoły i zajęć, bo nie wiem, czy wiecie, ale w naszym województwie ferie zimowe właśnie się skończyły i Oleśka jutro wraca do szkoły....

Nie wiem, czy jeszcze coś miałam Wam przekazać, ale ponieważ tam gdzie jadę, dostępu do sieci mieć nie będę, to może w zeszycie zapisywała będę, co będę miała Wam opowiedzieć ;)

Tak więc... do poczytania! :)


Brak komentarzy: