piątek, 2 maja 2008

1.09.2006

W piątek wypisałam się ze szpitala na własne żądanie. Miałam dość siedzenia w otoczeniu świeżo upieczonych mam z dzidziuśkami.
Krzyś był dwa dni po operacji, ale cały czas utrzymywano go w śpiączce farmakologicznej, a ja cały czas obawiałam się telefonu z wiadomością, że coś jest nie tak.... Bałam się pojechać do niego i ten strach powodował, że nie czułam potrzeby zobaczenia go. Właściwie sama nie wiedziałam co czuję, jak to będzie kiedy go zobaczę i czy ja w ogóle go poznam...

Brak komentarzy: