środa, 12 sierpnia 2009

Dlaczego? (a raczej: cemu?)

Ostatnio zauważyłam, że moje dzieciątko, choć nie dorównuje prawie w niczym niestety, swoim rówieśnikom, to robi jednak postępy.
Intelektualne także.
I może ciężko zauważyć to osobie, która Byśka nie całkiem zna, ale ja je z zadowoleniem zauważam. Niestety pojawia się także obawa, że jednak te postępy nie idą tak jak powinny.

Te najbardziej rzucające się w oczy, to oczywiście postępy fizyczne, które u Byśka ostatnio się nasiliły, ale te intelektualne są równie ważne, jeśli nie ważniejsze nawet....
Dla mnie takim widocznym znakiem, że Krzyś rozumie coraz więcej, są pojawiające się pytania.
Takie standardowe pytania: cemu? cyje? (u Byśka namiętnie kogo?), po co? itd.
Pytania pojawiły się oczywiście już dużo wcześniej, ale teraz są takie mądrzejsze jakby dojrzalsze właśnie.
I dziś taka rozmowa, jedna z wielu, ale chwytająca za serce:

mama - "Krzysiu, zaraz idziemy na ćwiczenia"
Bysiek - "Cemu?"
mama - "Bo musisz ćwiczyć"
Bysiek - "Zebym biegał?"
mama - "Tak, żebyś mógł kiedyś biegać"
Bysiek - "Dzisiaj?"
mama - "Oj nie, nie dzisiaj, ale może kiedyś..."
Bysiek - "Cemu nie dzisiaj?"
mama - "Bo dopiero niedawno nauczyłeś się chodzić"
Bysiek - "Cemu?" (w tym momencie wiedziałam już, że nie będę umiała na wszystko odpowiedzieć)
mama - "Bo masz chore nóżki..."
Bysiek - "Cemu?"
mama - "Bo urodziłeś się z chorymi nóżkami"
Bysiek - "Cemu?"
mama - "no własnie nie wiem cemu...."

Bysiek na zajęciach pedagogicznych robi różne rzeczy, które zadaje mu pani. Ale nie wychodzi mu to najlepiej, mimo iż zadania nie są trudne. Są ściśle dopasowane do jego wieku, jednak on ostatnio nawet nie stara się ich wykonać, tylko poddaje się od razu jak natrafi na byle jaką trudność. I to taką, którą z powodzeniem pokonałby, gdyby tylko zechciał spróbować. Mam nadzieję, że mu to minie.
Podobnie jak minął mu bunt do ćwiczeń. Jest lepiej, choć nie chcę zapeszać.
Nie wyje na rehabilitacji i nawet udaje nam się go namówić na współpracę w wykonywaniu ćwiczeń.... ;)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kochanie przesadzasz, gdyby te panie zaczęły badać zupełnie zdrowych trzylatków, to by się zapewne mocno zdziwiły, jak bardzo rzeczywistość odstaje od "norm papierowych". A i normy papierowe mocno odstają od rzeczywistości, bo jak można prosić trzylatka o nazwanie kosy na obrazku, skoro nawet matka trzylatka w życiu kosy nie widziała...
CAŁUSY.
K.

KajaS pisze...

Oj, Kasiusiu.... Ja wiem, że papiery nie są dostosowane do rzeczywistości, ale mi nie chodzi już o normy, tylko o porównanie Byśka do zdrowych trzylatków...niestety w tyle jest i już.
Do zobaczenia ;)