Wreszcie dojrzałam do tego, żeby zakończyć wpis z Międzywodzia.
Lipiec się kończy w ekspresowym tempie i nie dość że ciężko mi uwierzyć, że już połowa wakacji za nami, to jeszcze ciężej mi myśleć o tym, że za miesiąc znów stanę się głównie taksówką dla moich dzieci . Ale na razie tak nam dobrze z powodu możliwości leniuchowania, że staramy się nie psuć tych spokojnych, leniwych wręcz dni. Chodzimy późno spać i późno wstajemy, dużo czytamy (ja z Olką, bo Bysiek wciąż bardzo oporny na wiedzę jest i za nic nie chce patrzeć na literki...) a Bysiek się bawi. Cisza i spokój - fajnie.
Lipiec się kończy w ekspresowym tempie i nie dość że ciężko mi uwierzyć, że już połowa wakacji za nami, to jeszcze ciężej mi myśleć o tym, że za miesiąc znów stanę się głównie taksówką dla moich dzieci . Ale na razie tak nam dobrze z powodu możliwości leniuchowania, że staramy się nie psuć tych spokojnych, leniwych wręcz dni. Chodzimy późno spać i późno wstajemy, dużo czytamy (ja z Olką, bo Bysiek wciąż bardzo oporny na wiedzę jest i za nic nie chce patrzeć na literki...) a Bysiek się bawi. Cisza i spokój - fajnie.
Ale wracam do zdjęć z Międzywodzia. Pogoda pamiętacie, niezbyt nam się udała, ale za to udały nam się bardzo, dwa krótkie wypadziki poza "naszą" mieścinę. Na wycieczce organizowanej w ramach i w cenie turnusu byliśmy (tym razem na szczęście nie w Kamieniu Pomorskim, Świnoujściu czy na rejsiku statczkiem - te wyprawy znamy z poprzednich turnusów aż za dobrze) w jakiejś pobliskiej mieścince (nawet nazwy nie pamiętam) gdzie było wiele atrakcji dla dzieci.
Niewielki teren, otoczony, fajnie zorganizowane miejsce do połażenia, posiedzenia i trochę do zabawy. Dinozaury, zjeżdżalnie, trampoliny, pociąg dla maluchów, tor przeszkód dla dzieci i wersja dla starszych, quady, no i sklepiki. Dla dzieci to był po prostu raj, a to najważniejsze.
Niewielki teren, otoczony, fajnie zorganizowane miejsce do połażenia, posiedzenia i trochę do zabawy. Dinozaury, zjeżdżalnie, trampoliny, pociąg dla maluchów, tor przeszkód dla dzieci i wersja dla starszych, quady, no i sklepiki. Dla dzieci to był po prostu raj, a to najważniejsze.
Ostatniego dnia przed wyjazdem udało nam się pojechać popołudniu do Międzyzdrojów. Dopiero tam będąc doceniłam spokój, ciszę i kameralność jaka jest w Międzywodziu i doczekać się wprost nie mogłam powrotu do "nas". Tłumy ludzi, wrzaski, ścisk, drożyzna, na każdym kroku zarabiający na różne sposoby ludzie, brak udogodnień dla niepełnosprawnych..... bleeeee. Jest to fajne miejsce do zwiedzenia w jeden dzień, potem trzeba uciekać
Na koniec ostatnie zdjęcia z plaży, pożegnanie z morzem i ja z Markiem... jedyne chyba zdjęcie, gdzie jesteśmy razem i wyglądamy tak, że zgadzam się pokazać Zdjęcie robiła Olga, mama Igora z Katowic. Całusy.
3 komentarze:
Też posyłamy całusy i tęsknimy :)
wpisów z turnusu miało by chyba więcej-czy mi się coś przewidziało ?:D
super foty ... Bysiek z homo sapiensem :D -miazga :D :)
Pozdrówki,może jakiś scrabbelek?:)
Aniu, przywidziało Ci się :) Na scrabbelka zapraszam ale chyba dopiero we wrześniu niestety...
Prześlij komentarz