To nasz piąty w sumie turnus (w tym roku trzeci i ostatni) w ośrodku 3 Korony w Garbiczu.
I choć tym razem mój nastrój pozostawia wiele do życzenia, to nie dla siebie przecież tu jestem.... a im więcej razy tu przyjeżdżam tym bardziej zastanawia mnie co skłania rodziców innych dzieci z RK, do jeżdżenia na turnusy w inne miejsca?
Fakt, nie mam doświadczenia z innymi miejscami poza Zaździerzem, ale rozmawiam tu na ten temat, słucham opinii o różnych ośrodkach i tak sobie myślę że dla "naszych" dzieci jest tu chyba najbardziej kompleksowa rehabilitacja na dzień dzisiejszy.
Rehabilitacja (co najważniejsze bezwzględnie) jest tu na wysokim poziomie, a cała reszta zajęć według mnie jest dostosowywana do konkretnego pacjenta.
Pisałam już kiedyś o tym że terapeuci konsultują się ze sobą w celu usprawnienia zajęć i po to żeby założony na początku turnusu cel został w jak największym stopniu osiągnięty. Ich wspólna praca po prostu daje lepsze efekty. Efekty, które w wielu przypadkach są naprawdę widoczne... a to daje motywację i nadzieję!
Są tu też zajęcia, które dla dzieci z rozszczepem są niezbędne, a w innych ośrodkach po prostu ich nie ma, dlatego nie rozumiem po co jeździć gdzieś indziej...? Bo bliżej? No może, ale to bez sensu wydawać kupę kasy na turnus i nie wykorzystać wszystkich możliwości.
Zajęcia które mam na myśli to przede wszystkim stymulacja chodu (prawidłowy wzorzec chodzenia jest bardzo ważny dla kręgosłupa, bioder, kolan) i ergoaktiv czyli samodzielne poruszanie się na wózku i jak największa samoobsługa - podstawa dla wózkersów.
Terapia manualna i terapia ręki... to też zajęcia które są bardzo ważne, ale tylko jeśli prowadzone są przez rehabilitanta odpowiednio wykształconego i takiego który potrafi zauważyć braki konkretnego dziecka. Bo terapia ręki na której dziecko bawi się bębenkiem jakoś do mnie nie przemawia...
Jasne, jeśli w innym ośrodku jest coś czego w Garbiczu nie ma, a jest to coś potrzebne dziecku to rozumiem, ale dla nas akurat jest to jedyny ośrodek do którego warto przyjechać. Po prostu.
Ale żeby nie było że tylko słodzę... i tu nie wszystko jest oczywiście idealnie, ale nie da się przecież wszystkim dogodzić .
Ja narzekam na konie, tzn. nie chce mi się prowadzić konia podczas hipoterapii bo mnie to wybitnie nudzi i wprowadza w stan uśpienia, ale znowu wracam tu do stwierdzenia, że nie dla siebie tu przyjeżdżam.
Niestety problematyczny bywa basen, w którym temperatura wody uzależniona jest od kilku czynników i nie zawsze one współgrają. Byśka ten problem prawie nie dotyczy, bo on i w Bałtyku nieźle radzi sobie z chłodem, ale inne dziaciaki po prostu nie mogą wtedy pływać.
Wiem, że ludzie którzy tu bywają narzekają na kuchnię, ale ta kwestia z kolei nie dotyczy mnie, bo jeśli gotować nie muszę, to zjem co dadzą a jedzenie według mnie na ogół jest bardzo dobre.
I to chyba byłoby wszystko co mam tym razem do napisania.
Zdjęć na szczęście dużo nie zrobiłam, więc nie będę miała ogromnego dylematu co pokazać a co wywalić, a filmiki które nagrałam są średniej jakości więc też tylko kilka wrzucę.
Dziś część pierwsza zdjęć i filmów.
Żółwik, czyli Bysiek na plecach Adasia...
Padnięty Bysiek po ćwiczeniach
Mikołajkowo
5 komentarzy:
na pierwszym filmiku nie widać kiedy Bysiek oddycha-zaniepokoiłyśmy się z Agą :P :)
-Bysiek!Do zdjęć proszę zakłądać koszulkę-przecież kobiety patrzą ! :P :)
A mi podoba się relax na elektrostymulacji- gra i ciasteczko:) monika
Szyszko... nie bój się Bysiek żyje i nadal ćwiczy ;)
Monia, Bysiek też uwielbia tą opcję terapii... a to nie jest ciasteczko tylko śniadanie, bo my wstawać za wcześnie nie lubimy i je potem na zajęciach ;)
A po co prowadzisz konia,jak nie chcesz?Ja wyraźnie na dzień dobry powiedziałam,że konia prowadzić nie będę i już.
Anonimowy... wiem że można, ale nie chcę robić problemów, a to czasem problemem po prostu jest ;)
Prześlij komentarz