wtorek, 12 stycznia 2010

Czas świąt

Poza małą rewolucją w mieszkaniu związaną poniekąd z porządkami, przeszliśmy małą kłótnię z Markiem o.... choinkę.
Bo jak się człowiek nie ma o co złościć, a wszędzie w koło czuć napięcie związane z przygotowaniami, to powód znajdzie. I nawet ciężko powiedzieć po której stronie leży wina... pewnie po obu. W każdym bądź razie mało brakowało, a choinki by nie było.
Ale wystarczyło parę godzin bez patrzenia na siebie i spokój wrócił. A co ważniejsze, w dużym pokoju stanęła choinka. Dzieciaki z radością towarzyszyły po raz pierwszy przy tym zajęciu tatusiowi, a nie mamusi.
Ja u mamy lepiłam pierogi...
... a jak wróciłam, to zobaczyłam, że wszystkie figurki z szopki leżą na środku pokoju. Więc mówię:

mama - "Bysiu, poukładaj figurki w szopce"
Bysiek - "Nie miescą sie"
mama - "Jak to się nie zmieszczą?"
Bysiek - "Zobac, nie ma miejsca.... tam mieskają brumki!!!!!"

Musiałam zrobić zdjęcie ;)



Wigilię i całe Boże Narodzenie jak zwykle spędziliśmy u jednych i drugich dziadków, a w niedzielę poświąteczną gościliśmy rodzinę u nas.
Zdjęć oczywiście jest bardzo dużo, ale wybrałam kilka...

Jakiś taki duży ten mój Bysiek ;)




Opłatkiem dzielenie....




Trzy wariatki :)




I prezenty.... im więcej, tym lepiej i wcale nie muszą być duże...




Najlepsza zabawa jest zawsze pod stołem

3 komentarze:

Szyszka pisze...

jaki przystojniacha z niego w tej koszuli.!!!i przepraszam bardzo,czy ten niebieskooki blondyn... to z Tytusów najmłodszy? :|

KajaS pisze...

Dzięki za przystojniachę.. ;)
A faktycznie, Bartolini z Tytusów najmłodszy... prawda, że identyczny wprost???? :)

Szyszka pisze...

toćka w toćkę ! :)