czwartek, 14 stycznia 2010

"Straszny Sylwester"

Ponieważ jest już niemal połowa stycznia, to czas chyba zamknąć stary rok odpowiednią ku temu notką

Ponieważ do Wigilii mieliśmy w domu bajzel ogromny, to jakoś specjalnie nie myśleliśmy o Sylwestrze.
Tym bardziej, że odkąd Ola na świecie się pojawiła, spędzamy ten dzień w domowych pieleszach (najczęściej własnych) czasem ze znajomymi, a czasem tylko we własnym gronie.
Mieliśmy zaproszenie do Niezwykłej Asi, ale z niego nie skorzystaliśmy. Tak wyszło.

Więc jak już święta minęły i można było już wyczuć w powietrzu koniec roku, to zaczęło nas "nosić" jak to nas po prostu. I rozmawiając z Kasią P. na dwa dni przed Sylwestrem, stwierdziłyśmy, że skoro dzieciaki zdrowe, to fajnie byłoby się spotkać z takiej okazji.
Olka i Bysiek oszaleli z radości, a ja aż drżałam na myśl, że w ostatniej chwili coś wypadnie i jednak nie dojdzie do wyjazdu.
Ale udało się.
Mimo iż Kasia się przeziębiła, a w sobotę i Igor miał już gorączkę. Kasia stwierdziła, że Sylwester był straszny... "mam grypę i Kaję...coś strasznego!" Kto mnie zna, ten wie, że w takim przypadku, to nie wiadomo co lepsze...
Dla nas weekend był spoko. Zwłaszcza dla dzieciaków, które jak żyją chyba nie były tyle razy na śniegu w ciągu trzech dni, bo śniegu było baaaardzo dużo.
Fakt, Kasia była ledwo przytomna i trzymała się w zasadzie dlatego, że byliśmy, więc chyba lepiej dla niej byłoby gości wtedy nie mieć. Ale takie rzeczy ciężko przewidzieć, więc wyjścia nie miała...przeżyła.
W noc Sylwestrową młodsi chłopcy padli szybciutko, a starszaki trzymały się jak mogły.... Witek 15 minut przed północą się poddał i tylko Olka witała z nami 2010 rok. A godzinę później wymiękła reszta, więc z butelką dobrego "szampana" spokojnie oglądnęłam fajny filmik

Zdjęcia są oczywiście tak więc wybrałam kilka i pokazuję...

W oczekiwaniu na fajerwerki



Dwa śniegowe "Niezwyklaki"



Bysiek śniegiem atakował sztuczne ognie



Noworoczny toast, którego nie wznosił Bysiek, bo bąbelki lubi tylko w wannie...





"O rany"



Gitarowe trio



5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Taaaaaaaaaaaa......
Ale przyjedziecie jeszcze kiedyś do nas???????
Całusy.
K.

KajaS pisze...

He he he... się zobaczy, jak się życie potoczy ;)
Całusy odwzajemniamy :)

Anonimowy pisze...

ech, ale musiałam nadrobić! chyba ze 4 posty!:)
Chciałam Wam złożyć najlepsze życzonka noworoczne.
Przede wszystkim zdrówka i miłości. Bo jak tego nie zabraknie to się jakoś popchnie resztę, no nie?:)
A wiesz Kajka, rozmawiałam z kimś ostatnio- kto Cie od niedawna podczytuje.
I niezmiernie sie cieszę, że znalazłam poparcie dla mojego stwierdzenia - Kaja powinna coś napisać - nie tylko bloga!
I chociaż widzę jak się teraz uśmiechasz, to serio - przemyśl sprawę.
Pamiętasz swoje rozterki z kiedyśtam?!
Napisz coś Słonko. Mówię poważnie.
Czyta się Ciebie lekko i przyjemnie.
Spróbuj:)
Przesyłam buziale dla całej rodzinki!

Pozdrawiam
Basia P
ps: szopka mnie ubawiła przednie:)

Anonimowy pisze...

aha, no i zapomniałam napomknąć o uroczym aniele.
Ogonek mu trochę wystawał spod tej sukni ale to jest właśnie w Olkach najlepsze, no nie? :)

KajaS pisze...

Basiu, cieszę się, że to co sklecę, da się czytać, ale to chyba tyle w tym temacie, choć jeszcze ktoś namawiał mnie na cuś w tym stylu... Ale jestem na tyle rozsądna (na razie hi hi hi), że przy tym pozostanę.
Za życzenia bardzo dziękujemy i odwzajemniamy, a Olki faktycznie są OK! ;)
Całuski z Polski...