poniedziałek, 9 lutego 2009

Chorowania ciąg dalszy...

Nie mam siły...
W czwartek wieczorem dopadła grypa i mnie. Niestety na piątek umówiłam się do pediatry, żeby sprawdzić stan zdrowia Bysia, więc musiałam się zwlec z łóżka i pojechać do przychodni... Przynajmniej Krzyś był w o wiele lepszym stanie , a to było dla mnie najważniejsze. Antybiotyk skończony, kaszel jeszcze trochę dokucza, ale ogólnie jest lepiej...
W weekend była w Rzeszowie Wystawa Psów, na której mieliśmy sprzedawać z Markiem bilety. Ustaliliśmy, że sobotnią kasą zajmie się Marek, żebym mogła stanąć na nogi, a w niedzielę jak będę się lepiej czuła, to ja pojadę. Tak też zrobiliśmy. W sobotni wieczór czułam się już o niebo lepiej, ale Bysiol położony spać, niestety pokazał, że zdrowy wcale nie jest. Całą noc wymiotował, w dzień jeszcze zaczęło go czyścić, a wieczorem dołączyła się wysoka gorączka, która trzyma go do teraz.....
Jeśli do wieczora sytuacja się nie zmieni, będziemy musieli stawić się na ostrym dyżurze pediatrycznym....
Tak nam telefonicznie nakazała pediatra, przy okazji dodając, żeby go wzmocnić dostępnymi bez recepty elektrolitami i spróbować podać jakiś kleik do jedzenia.
Ale Bysiol nic nie je, nawet podnieść się z łóżka nie ma siły

3 komentarze:

Marta pisze...

Byśku, ciocia modli się o zdrówko dla Ciebie. Wracaj szybciutko do formy Brzdącu kochany!

Szyszka pisze...

Bedzie dobrze.i już!

KajaS pisze...

Dziękujemy ślicznie :)